Whisk(e)y from USA

Nasz portal jest o whisky, dobrej whisky single malt ale będą pojawiać się też inne alkohole o których warto wiedzieć coś więcej a szczególnie jeśli są tak blisko związane z procesem dojrzewania „szkockiej”. Dziś kilka słów o whisky z Ameryki. Jak dobrze wiemy bez importowania beczek po tym trunku przemysł gorzelniczy musiałby zatrzymać produkcję bo to podstawowe beczki używane w procesie maturacji w Szkocji. Ale na sam początek oddajmy głos naszemu staremu (metryki nie oszukasz 🙂 ) znajomemu czyli Januszowi Trendowiczowi, który aktualnie pracuję jako Brand Amasador Jim Beam.

Grzegorz Nowicki z Januszem Trendewiczem w trakcie wywiadu

Grzegorz Nowicki z Januszem Trendewiczem w trakcie wywiadu

Grzegorz Nowicki: Jak to się stało, że z fachu barmana przeniosłeś się do Jim Beam jako Brand Ambasador?

Janusz Trendewicz: Alkoholami zajmuję się od ponad 20 lat. Przez te lata nauczyłem się spoglądać na ten produkt kompleksowo. Bardzo często zapominamy, jak bardzo alkohol jest osadzony w naszej kulturze, wierzeniach, prawie, właściwie w większości otaczających nas aspektów życia. To jest fascynujące, w momencie gdy pomyślimy, że nie jest to tylko płyn zamknięty w butelce, ale część naszego dziedzictwa. Są jednak jeszcze takie alkohole, które pozostają na naszym rynku „białą kartą”. I tak właśnie, Beam Suntory poszukiwał człowieka, który potrafiłby „odczarować” amerykańską whiskey. Pokazać, że jest to trunek ze wszech miar ciekawy, ale w takim samym stopniu niedoceniany. A przecież bourbon to od zawsze baza klasycznych cocktaili, fenomenalny produkt degustacyjny, i olbrzymi wachlarz smaków. Ponad 20 lat za barem nauczyło mnie, że ludzie bardzo chętnie próbują nowych smaków wtedy, ale trzeba im o nich opowiedzieć, zachęcić, zainteresować. Stąd moja obecność w firmie Stock Polska.

GN: Whisky single malt jak wiemy leżakuje przynajmniej 3 lata najczęściej w beczkach po „czymś” czyli po Bourbonie, sherry, rumie. Jak to jest w przypadku Bourbona?

JT: Bourbon, w świetle obowiązujących przepisów prawnych, musi leżakować w świeżych beczkach z białego dębu amerykańskiego. Beczki te są wypalane od środka. To dwie podstawowe różnice. Musimy jednak zauważyć zakusy wielu producentów do eksperymentowania z beczkami. Czasem jest to podwójne beczkowanie, jak w Jim Beam Double Oak, kiedy indziej uzupełnianie beczek klepkami z innego drewna jak np Maker’s Mark 46, aż do finiszowania w innych beczkach, np. po winie – jak Woodford Reserve Sonoma-Cutrer. Pokazuje to pewną zmieniającą się tendencję, która może wpłynie również na amerykańskie przepisy prawne. Jest to droga, którą amerykańscy producenci podążają za szkockimi prekursorami. Musimy również zwrócić uwagę, że Amerykanie dopiero od lat 50-tych odbudowują rynek swojej whiskey, więc myślę, że możemy być świadkami ewolucji tego trunku.

GN: Bourbon kojarzymy głównie z podstawowej wersji. Jakie inne są jeszcze dostępne? Możemy kupić, podobnie jak SM, wersję cask strength czy single cask?

JT: Czy bourbon kojarzy się z produktami tanimi? Jeśli chodzi o polski rynek prawdopodobnie tak jest. Jednakże ta sytuacja się zmienia. Wynika to, między innymi, z polityki eksportowej wielu firm, ale również z zapotrzebowania polskiego rynku. Zmieniają się oczekiwania konsumentów, szukają oni produktów wyjątkowych i oryginalnych, dokonują coraz bardziej świadomych wyborów. Dlatego też, podobnie jak kilkanaście lat temu, na polskim rynku, zaczęły pojawiać się  SM, tak teraz wchodzą bourbony klasy premium. Wersje CS czy SC, w amerykańskiej terminologii nazywane barell proof czy single barell, dostępne są na polskim rynku. Myślę, że nawet częściej, niż ich szkoccy odpowiednicy.

GN: Jim Beam należy do amerykańskiego koncernu Beam Suntory – jakie znane nam alkohole należą do ich portfolio?

JT: Beam Suntory to trzeci co do wielkości koncern alkoholowy na świecie. W jego portfolio mamy właściwie całkowity przekrój świata whisky. Począwszy od irlandzkiego Kilbeggana i Connemary, poprzez szkockie destylarnie Ardmore, Bowmore, Laphroaig czy Auchentoshan, po japońskie ikony jak Hakushu, Hibiki czy Yamazaki. Sama destylarnia Jim Beam to kilkadziesiąt odmian whiskey, zwieńczonych kolekcją Bourbon Legends.

GN: Czy nie żałujesz, że nie pracujesz z marką Laphroaig? W moim środowisku jest zdecydowanie wyżej ceniona?

JT: Tak jak mówiłem wcześniej, Laphroaig jest w również w moim portfolio, i zamierzam również poświęcić mu dużo uwagi. Jednak moim głównym zadaniem jest teraz popularyzacja i edukacja w kwestii amerykańskiej whiskey. To duże wyzwanie, nie wiem czy nie większe niż wprowadzenie na rynek polski single maltów. Cały czas mówimy o zmieniających się tendencjach rynkowych, o zmianie zasobności portfela, ale też o zmianie preferencji Polaków. Jesteśmy narodem, który poszukuje, który chce próbować. I trzeba nam jedynie pokazać jakie ciekawe doznania niesie za sobą Bourbon.

I rozmawiają dalej...:)

I rozmawiają dalej…:)

GN: W naszym środowisku miłośników whisky single malt. Bourbon uchodzi za młodszego i mniej zdolnego brata. Jak odpowiesz na ten zarzut?

JT: Nie tak znów młodszego, destylarnię Bowmore datuje się na 1779 rok, a Jim Beama na 1795, więc to niewielka różnica. Ale tak na serio, myślę że amerykańska whiskey miała sporo pecha. Prohibicja, która wyeliminowała amerykański przemysł alkoholowy, a później wielki kryzys gospodarczy lat 30-ych XX w, na pewno nie pomogły rozwojowi tego trunku. Renesans gorzelnictwa w USA datujemy dopiero na lata 50-te. Jest to więc stosunkowo krótki okres na podbój świata. Nie mniej jednak amerykanie wykorzystują potencjał swojej whisky. Jako ciekawostkę można podać, że amerykańskie magazyny dopiero w tym roku przekroczyły stan beczek sprzed prohibicji. To prawie 100 lat odbudowy rynku.  Bourbon jest ciekawy i różnorodny. Zdecydowanie surowszy klimat Kentucky , jak i duża dowolność w doborze zbóż, daje gorzelnikom ze Stanów większe możliwości, w tworzeniu oryginalnych produktów. Wspomnieliśmy też w naszej rozmowie o zmieniającym się podejściu do produkcji i leżakowania, co zapowiada dużą ewolucję, a może nawet rewolucję na tym rynku. I ta whiskey zaczyna się pojawiać na polskim rynku.

Próbujmy więc i poznawajmy.

GN: Nie obiecuje ale się postaram 🙂

Beczka Jim Beam

Beczka Jim Beam

Bourbonów próbowałem wiele razy i mówiąc wprost profil, charakter whisky SM zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Do tej pory pamiętam jak kilka lat temu próbowałem kilku naprawdę rzadkich, oryginalnych whisky amerykańskiej by po chwili spróbować SM, który robił zdecydowanie lepsze wrażenie. Choć musze przyznać, że wspomniany przez Janusza Bourbon podwójnie leżakowany wywarł całkiem niezłe wrażenie – podobnie jak Blanton’s, który był na jednym z naszych Whiskybreaków. Nie jest to jeszcze zachwyt i wielkie zainteresowanie ale zobaczymy co czas pokaże. Co nie zmienia faktu, iż wielu osób może mieć odmienne zdanie – nie jestem też pewny czy należy porównywać oba trunki. Oprócz maturacji w beczkach czy destylacji wszystko jest zupełnie inne.

Zbierzmy podstawowe informację.

Piszemy Whisky czy Whiskey?

Oba określenia są używane przez producentów tego trunku choć zdecydowana większość używa wersji irlandzkiej czyli whiskey ale np.: Maker’s Mark używa wersji szkockiej czyli whisky. Wymowa niezależnie od pisowni jest taka sama. Inna sprawa, że prawo nakazuje by pisać whisky ale dają też wiele możliwości zamiany na whiskEy z którego jak widać wiele destylarni korzysta.

Dwa najpopularniejsze gatunki amerykańskiej whisky w Polsce to Bourbon i Tennesse Whiskey. Głowna różnica to taka, że TW do produkcji używa mniej kukurydzy a także inaczej dokonywany jest proces filtrowania – najlepszym przykładem jest Jack Daniels.

Kolejnymi rodzajami są:

– Rye Whiskey musi zawierać przynajmniej 51% żyta.

– Wheat Whiskey podobnie jak żytnia musi zawierać przynajmniej 51% pszenicy. Spotykana bardzo rzadko.

– Corn Whiskey to przodek Bourbona i musi zawierać przynajmniej 80% kukurydzy.

– Blended American Whiskey  zawiera tylko 20 procent amerykańskiej żytniej whiskey i bourbona. Pozostałe 80 procent stanowi masowo produkowany alkohol – w efekcie dostajemy alkohol niezbyt wysokiej jakości ale tani.

Zasady (ustanowione przez prawo w latach 60 ) jakimi musi spełniać Bourbon:

– produkcja w USA

– przynajmniej 51% kukurydzy (reszta to inne zboża)

– leżakowanie przynajmniej 2 lata, wtedy prawodawca wymusza zaznaczenie tego na etykiecie. Ten obowiązek znika po leżakowaniu po 4 latach i większość leżakuje ten dłuższy czas

– leżakowanie w nowych, opalanych beczkach dębowych

– po procesie destylacji musi mieć przynajmniej 80% alkoholu

– przy wlewaniu do beczek musi mieć mniej niż 62,5% alkoholu

 

Inna rzecz, że i tu prawo nie jest konsekwentne i o tym mówił delikatnie Janusz. Jeśli Bourbon może leżakować tylko w nowych beczkach to co z takimi wynalazkami jak Jefferson’s Groth Reserve Cask Finish, który jest finiszowany po beczkach po winie czy Belle Meade Bourbon Sherry Cask Finish ? Cały czas na etykiecie jest napis: „Bourbon Whiskey”  Może prawo nie jest tak konsekwentne jak powyższe uwarunkowania, może prawo stanowe się w międzyczasie zmienia? Nigdy nie próbowałem tego typu wynalazków ale moim zdaniem to nie jest zła droga bo jak z Danielem zawsze powtarzamy około 50% wartości danej whisky SM jest jakość beczki – beczka może zmienić bardzo wiele a beczka po winie, rumie, sherry odda zawsze mam wrażenie coś ciekawszego od świżej. A może w niedalekiej przyszłości producenci Bourbona będą ściągać beczki ze…Szkocji, które wcześniej były importowane z USA:)? Zobaczymy w którą stronę rynek będzie zmierzał ale tej zmianie kibicuję w odróżnieniu od trendu dodawania do bourbonu miodu, soku jabłkowego czy innych wynalazków. NA szczęście wtedy na etykiecie znika napis Bourbon a zostaje tylko logo danej destylarni…

Ja tak jak pisałem nie jestem, na razie przynajmniej, wielkim fanem Bourbonów ale sporo też winy w mym przekonaniu robili sami producenci. Bo czy byłbym fanem whisky, gdyby jakiś czas temu Glenfiddich nie postawił na whisky słodową? Chyba nie a był to krok nad wyraz wyśmiewany przez branżę – do czasu:) Podobnie mam wrażenie jest ( i mówił o tym mój rozmówca) w przypadku Borbonów, które nie zrobiły jeszcze porządnej pracy przy single barrelach (w USA nie używają słowa cask) nie promując ich czy nie wypuszczając zbyt dużo wersji nierozcieńczanych. W Szkocji sporą robotę robią też niezależni botlerzy a ich w USA brakuje. To mam wrażenie się zmieni i w przyszłości dobra, ciekawa whisky amerykańska będzie łatwiej dostępna. Może wtedy i ja przejdą na ciemną a na pewno na słodszą stronę mocy?

Ale póki to się nie stało zapraszamy na fenomenalną degustację z cyklu whiskybreak – zostały ostatnie miejsca – po szczegóły kliknij TUTAJ

Tym razem opowiem o podróży na Islay – warto być z nami. Zgłoszenia: kontakt@whiskymywife.pl

Czasami i ciągnikiem się jechało po polu z torfem :)

Czasami i ciągnikiem się jechało po polu z torfem 🙂

Przypominam też artykuł o podstawowych różnicach między whisky blended a single malt.

 

 

mccoy

komentarze zamknięte