Whisky na 93 punkty – co to znaczy?

PUNTKOWE OCENY WHISKY SINGLE MALT

Zbliżają się święta, na skrzynkach mailowych pojawiają się newslettery i oferty sklepów internetowych zachęcające do zakupów whisky, którym przyznano 93 punkty i złoty medal! Chwila, chwila… ale co to znaczy, że whisky oceniono na 93 punkty? Jest dobra czy wybitna? A może zwyczajnie przeciętna i wspierana dobrym marketingiem? A co z whisky nagrodzonymi medalami brązowymi? Przecież to podium, ekstraklasa! Czy aby na pewno? Prawdę mówiąc, dopóki sami nie spróbujemy to się tego nie dowiemy…

Z własnego doświadczenia (i uczestnictwa w degustacjach) wiem, że picie whisky single malt to nie tylko (nieco upraszczając) zwykłe, towarzyskie picie alkoholu. To cały ceremoniał (przynajmniej na początku… 😉 ), związany z dokładnym notowaniem szczegółowych danych dotyczących danej edycji, długim „wkładaniem nosa do kieliszka”, aż w końcu powolnym, długim smakowaniem whisky w celu wychwycenia z niej jak największej liczby doznań smakowo-zapachowych. Na końcu następuje czas OCENY. I nad tym chciałbym się dzisiaj nieco pochylić uznając, że to o czym tu napiszę może być przydatne przy wyborze pierwszych whisky do dla osób rozpoczynających swoją zabawę z single maltami.

ben nevis

ELEMENTY OCENY

Przy degustacji szkockiej whisky ocenie poddawane są trzy podstawowe elementy: zapach, smak i finisz. Ale czy są to elementy równoważne? Czy poszczególne składowe mają taki sam wpływ na finalna ocenę?

Świat szkockiej whisky zapewnia nam olbrzymią różnorodność smaków i aromatów, od zbożowych po kwiatowe czy owocowe , silnie wędzone, dymne, aż po plastikowo-chemiczne. Zdarza się często, że smak whisky nie dorównuje zapachowi i odwrotnie. Czasem finisz trunku czuje się jeszcze następnego dnia, czasem po prostu go nie ma, albo nie chce żeby był ;-). Zapach niektórych whisky wręcz nie pozwala oderwać nosa od kieliszka.

Posłużę się przykładem z ubiegłej niedzieli – Ben Nevis 1966, 44yo, 40,0%, którym zostałem poczęstowany. To właśnie był tego dowód. Whisky niezwykle złożona, pomimo swojego wieku wyraźne akcenty mentolowe, mocne sherry, owocowość. Nie przedłużając, w mojej ocenie tak (chyba) pachną whisky wybitne, 10pktowe (według innej skali: 95, czy 100? A może 97?). Z drugiej strony jednak padło pytanie, czy whisky jest do wąchania czy do picia? W tym wypadku zdecydowanie wygrywał zapach. W smaku okazała się to whisky bez wyrazu, nijaka, mocno wytrawno-ziołowa, a o finiszu raczej nie było mowy. W mojej głowie mocna konsternacja, jak to ocenić? Gdyby smak równie złożony co zapach nie miałbym problemu – ocena między 9-10 murowana, ale co w takiej sytuacji? Gdyby założyć, że whisky jest do picia nie poleciłbym jej nikomu, jednak sam często lubię posiedzieć dłużej nad dramem i wtedy jest to pozycja świetna, taka do kieliszka której zawsze chętnie wsadziłbym nos i nie dał sobie go zabrać ;-). Teraz nieco się rozpisuje, wtedy czułem na sobie spojrzenia i wyczekiwanie na OCENE – 7 – padło (10 za zapach, 4 – smak i finisz, średnia: 7).

W tym wypadku jak się okazało taką samą wagę przyznałem zapachowi i smakowi razem z finiszem łącząc te dwa elementy w jeden. Czy był to wynik chwili? Chyba nie, osobiście tzw. finisz traktuję jako przedłużenie smaku które pokazuje (lub nie) jak whisky się zmienia, jak jest złożona. Ale skoro whisky jest do picia to czy ocena nie powinna być niższa? Powiedzmy 6? Nie ukrywam, że ciekaw byłbym waszej opinii… J z zaznaczeniem, że swej oceny nie zmienię ;-).

PUNKTACJA, A OSOBISTE PREFERENCJE – OBIEKTYWIZM CZY SUBIEKTYWIZM?

W kwestii stosowanej skali punktacji ocenianych whisky już się zdradziłem w poprzednich akapitach. Ameryki zapewne nie odkryłem, skalę tą zaczerpnąłem z BOW. Jest prostsza, mniej skomplikowana i tyle. Jeżeli dla kogoś to skala tylko 10-stopniowa może dołożyć 0,5 i temat właściwie zamknięty. 5 to naturalna średnia, poniżej rzeczy przeciętne, powyżej rzeczy dobre. Koniec, kropka.

Skalę powszechnie stosowaną w internecie 0-100, którą niejako przymusowo posługuję się na WhiskyBase, od razu powiem, lekko intuicyjnie. O jej wadach i zaletach niejedno już powiedziano i mój wpis niczego nie zmieni. Wskażę właściwie tylko na fakt, że 90% ocen oscyluje w zakresie 75-95 punktów, a reszta skali, w szczególności jej dolne rejestry leży odłogiem. Znakiem tego… każda whisky jest przynajmniej bardzo dobra, czy na pewno? Kolejna sprawa to to czym różni się whisky oceniona na 83 od tej 85? No tak, 2 punkty…

Pomijam również fakt, iż w większości serwisów, gdzie można ‘publicznie’ oceniać whisky panuje „demokracja” ze wszystkimi jej zaletami i wadami. J Przykład? Proszę bardzo: https://www.whiskybase.com/whiskies.php?merkid=50&whiskyid=74

Mamy zatem dwie podstawowe skale oceny whisky single Malt. Dla osoby rozpoczynającej swoją zabawę z maltami oczywistym będzie, że należy polować na whisky ocenionych wysoko. Oczywistym jest też, że whisky ocenione faktycznie najwyżej (i w pełni zasłużenie) pozostaną poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika, ale o tym będę chciał napisać przy innej okazji. Skupiając się na ocenach punktowych zawsze zadawałem sobie pytanie, co one dają? Dla osoby początkującej nie mówią one praktycznie nic oprócz tego, że to whisky ‘oceniona bardzo wysoko = bardzo dobra’. Takie myślenie (zupełnie naturalne) może przynieść sporo zawodu… Na początku przecież sam doszukiwałem się w podstawowym Glenfiddichu 12 bardzo ciekawych, owocowych nut, byłem zachwycony, później Talisker 10 – to chyba najlepsza whisky! – Laphroaig 10 – lepszej nie ma! 99 punktów!

Na szczęście wtedy wiedziałem, jak mało wiem i że nie ma sensu publicznie oceniać tych whisky. Wtedy myślę, że oceny te oscylowałyby w okolicach 85-95 punktów, ale od tego czasu cały czas próbowałem i próbuje rzeczy nowych. Jednym słowem rozwijam się, ewoluuję, poznajeę nowe destylarnie, edycje, finisze etc. W ostatnim czasie udało mi się spróbować kilku pozycji, naprawdę wyśmienitych, co również wpływa na podejście w kwestii oceny whisky, dzięki temu mogę być bardziej obiektywny.

Ale czy każdy jest obiektywny w ocenach? Nie sądzę, poza tym bycie obiektywnym wymaga olbrzymiego doświadczenia. Z drugiej strony, nikt od nikogo nie wymaga obiektywnych ocen, bo jak wiadomo, większość ocen to oceny subiektywne, wydane w danej chwili, w danych warunkach. Jak zwykle posłużę się przykładem – weźmy np. wyżej wspomniane 2 edycje podstawowe, ogólnodostępne. Czy osoba która preferuje lub preferowała będzie whisky łagodne-owocowe doceni whisky dymna i ciężką i na odwrót? Patrząc tylko na cyferki, poniższe podstawowe Malty degustowały 3 osoby o odmiennych preferencjach:
5 punktów dla Glenfiddicha 12yo oraz 5 punktów dla Laphroaiga 10yo – whisky tak samo dobre.
8 dla Laphroaiga – 3 dla Glenfiddicha – przyznała to osoba preferująca whisky z Islay
3 dla Laphroaiga – 8 dla Glenfiddicha – przyznane przez osobę preferującą whisky ze Speyside.

Cóż nam mówią oceny punktowe w takim wypadku? Nic… osobiście nigdy nie patrzyłem na oceny punktowe w pierwszej kolejności, lecz na coś innego, ale o tym w drugiej części tego tematu, który postaram się zamieścić jak najszybciej!

komentarze do “Whisky na 93 punkty – co to znaczy?”

  1. Igor pisze:

    No panie szanowny rośnie nam nowy whisky blogger! Tak trzymać, kolejny ciekawy tekst, fajnie, szybko i na temat. Byle więcej.

    Ode mnie dwa słowa dot. whisky na 93 pkt. Ocenami sugerowałem sie tylko na początku mojej przygody z whisky później przekonałem sie, że (jak zapewne większość z nas) 93 dla kogoś może dla mnie być 83 i na odwrót. Oczywiście warto (może nawet trzeba) poczytać fora czy whiskybase przed zakupem, zwłaszcza czegoś droższego i do tego od jakiegoś Indie. Punkty punktami ot choćby mój ulubiony przykład Ballantines Finest oceniony na 96 pkt. u pana Murraya…

    • Marcin pisze:

      Dzięki serdecznie za komentarz, zapraszam do częstego odwiedzania całego serwisu! Bloggerem póki co bym się nie nazwał.

      Co do p. Murraya, czy ktokolwiek się jeszcze sugeruje tym co ów Pan mówi? Niedawno przecież stwierdził, że bourbon jest znacznie lepszy aniżeli produkt szkockich gorzelników. A dlaczego? No bo Ci drudzy np. używają karmelu ;))))

  2. Tomek pisze:

    Co do Bena: Również uważam, że zapach ma świetny, na pewno jeden z lepszych jakie wąchałem, ale według mnie whisky jest jednak do picia i to smakowi daje większą wagę przy ocenach. A smak był tragiczny, chyba trochę przedobrzyli z leżakowaniem.
    Co do ocen: Kiedyś postanowiłem sobie że zacznę wstawiać oceny jak spróbuję przynajmniej 60 SM. I miałem podobnie jak Ty, że te pierwsze oceniałem zdecydowanie za wysoko. Większość już została zweryfikowana.

    • Marcin pisze:

      Co do Bena, w kwestii leżakowania czekali jak widać po mocy do ostatniego momentu… 40,0% ;-). Jeszcze chwila i już nie mogliby nazwać tego whisky.

      I tutaj mam pytanie…czy whisky bardzo starą, której moc spadła poniżej 40% można użyć do blendów? Czy każdy składnik ZAWSZE musi mieć te wymagane 40%?