Degustacja whisky z serii Private Collection Ultra Gordon & MacPhail.
Cztery whisky o łącznym wieku 243 lata!
Do tej degustacji przygotowywaliśmy się kilka miesięcy. Cztery wyjątkowe pod każdym względem whisky wraz z piękną historią. Nie sposób opowiedzieć o tej degustacji bez kilku słów o firmie Gordon & MacPhail.
Historia i rodzina.
W 1895 roku James Gordon i Alexander MacPhail zakładają w Elgin sklep z osobiście wybranymi artykułami (personally selected stock) mającymi zapewniać największą satysfakcję (utmost satisfaction) w przyjaznej cenie. Jednym z pierwszych pracowników sklepu zostaje piętnastoletni John Urquhart, który po 20 latach, w 1915 roku zostaje partnerem i prowadzi sklep, po wcześniejszym wycofaniu się Alexandra MacPhail’a i śmierci James’a Gordona. Od tej pory rodzina Urquhartów prowadzi sklep i rozszerza biznes pod marką Gordon & MacPhail.
John Urquhart między innymi decyduje o kupowanie beczek z whisky z wielu destylarni, z którymi stale współpracuje. Szybko zaczyna specjalizować się w wyborze wysokiej jakości beczek i stawia na whisky single malt. Rozpoczyna oddzielny zakup własnych beczek, głównie Spanish oak, ex-sherry casks, które dostarcza do destylarni gdzie kupuje wyłącznie tzw. new make spirit czyli świeży destylat whisky. Cel jaki sobie wtedy stawia to poddanie whisky dłuższej maturacji niż standardowa w destylarniach.
John dołącza do swojego biznesu kolejno swoje dzieci. Jako pierwsi w 1933 roku dołącza syn George Urquhart i siostra Betty. W roku 1950 dołącza kolejny syn Gordon. To druga generacja rodziny Urquhartów. Niespełna dwadzieścia lat później do firmy zaczyna dołączać kolejna trzecia generacja rodziny Urquhartów, dzieci Georga: 1967 – Ian, 1972 – David, 1981 – Michael oraz Rosemary.
W między czasie rodzinny biznes zostaje przekształcony w spółkę, która stale się rozwija. W połowie lat 60-tych wypuszcza pierwszą własną serię, Connoisseur’s Choice, na którą składają się whisky z wielu destylarni. Seria ta jest dedykowana na międzynarodowe rynki, głównie do Włoch, Holandii, Francji i Ameryki gdzie rozpoczyna trwające do dziś zainteresowanie w whisky single malt.
George Urquhart, który dołączył do firmy swojego ojca w 1933 roku, umiera w 2001 roku nie doczekawszy się czwartej generacji rodziny Urquhartów w swojej firmie. Ta ma dopiero nadejść …
Seria Private Collection Ultra.
Pięć lat po śmierci George’a Urqharta jako pierwsi z czwartej generacji do firmy dołączają jego wnuczkowie: Stephen Rankin i Neil Urqhart. Kolejni członkowie czwartej generacji mają dopiero do firmy dołączyć. Jako uhonorowanie tego faktu firma wypuszcza serię pod nazwą Privet Collection Ultra złożoną z czterech wyjątkowych whisky i wybieraną wspólnie przez członków trzeciej i czwartej generacji rodziny.
Whisky w serii:
Wszyscy członkowie czwartej generacji rodziny Urquhart pracują obecnie w firmie Gordon & MacPhail, a seria Private Collection Ultra podkreśla przekazanie firmy z trzeciej w ręce czwartej generacji rodziny.
Michael Urquhart, odchodzący dyrektor zarządzający firmy, przy okazji wydania tej serii powiedział: „Wydanie tych czterech whisky podkreśla historyczny moment dla Gordon & Macphail. Nasz biznes został zbudowany na fundamencie złożonym z długoterminowej wizji oraz przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy i umiejętności, wraz z zasobami dojrzewającej whisky dla przyszłych generacji. Będąc wiernymi tej filozofii członkowie czwartej generacji rodziny i całego zespołu Gordon & MacPhail będa kontynuowali wydawanie najwyższej jakości whisky single alt dla miłośników na całym świecie”.
Seria Private Collection Ultra została wydana w pięknych karafkach schowanych w pudełkach wykonanych ze szkła, metalu i drewna. Koszt pojedynczej butelki wynosi 6 250 funtów, jednak zazwyczaj są one dostępne w komplecie czterech w cenie 25 tysięcy funtów. Podczas Whisky Show w Londynie w 2014 roku Gordon & MacPhail zorganizował Masterclass podczas którego miłośnicy whisky mogli spróbować wszystkich czterech trunków za jedyne 70 funtów …
Nam udało się otrzymać komplet whisky z tej serii od członka dużej rodziny rodziny Urquhartów / Gordon & MacPhail. Serdecznie dziękujemy.
Degustacja.
Aby odpowiednio przygotować kubki smakowe do właściwej części degustacji oraz nastawić na profil smakowy starego typu zaczęliśmy od dobrze znanego nam i lubianego Glen Granta 1956 – 2006, którego mieliśmy już przyjemność próbować podczas degustacji Whisky Legend. Whisky ta jest 50-cio letnia i wydana przez Gordon & MacPhail co nam się wydawało być bardzo dobrym wprowadzeniem do dalszej części.
Linkwood, rocznik 1953, 61 lat, 49.4%
Zapach. Obłęd. Zapach bardzo intensywny. Bardzo smaczny. skórka od pączka w lukrze. Mocni zarumieniona. Skórka pomarańczowa. Herbata pomarańczowa. Keks. Rodzynki. Przyprawy. Można tak naprawdę długo wymieniać. Oj długo. Zamsz, skóra i wosk. Po czasie bardziej sherry – pojawiają się wiśnie. Bardzo fajnie i mocno zmienia się w czasie. Tu nigdzie nie trzeba się spieszyć. Zatrzymuje czas, a Frank Sinatra spokojnie z głośników gra. Do tego „nosa” można wracać co chwila. Bogaty, zrównoważony, niezwykle intrygujący. Sporo się dzieje. Są jabłka prażone, truskawki, pomarańcze ale też buty świeżo napastowane. Wyczuwalny sernik z rodzynkami i sporo owoców takich jak jeżyny, porzeczki. Po chwili skóra, stare meble, drzewo świeżo ścięte czy lakiery. Przez cały czas bardzo łagodna, przyjemna.
Wykastrowany 50-letni Glen Grant wydaje się ohydnie brutalny w tym towarzystwie.
Smak. Ojej ale zmienna. Na początku pełna tłusta. rodzynkowa. I wybucha. Wytrawnieje w czasie. Chili i cynamon zanurzony w likierze z pomarańczy. Pomarańcze najpierw słodkie i ciężkie jak mandarynki a potem ostrzejsze jak lekko niedojrzałe. Limonki i migdały. Dużo słodkiego liczi. Czekolada. Oj dzieje się. Na początku przyjemne przyprawy, trochę papryki a po chwili cynamon. Sporo poziomek, truskawek i ciemnej herbaty. Jest też czekolada różana – chwilami delikatnie gorzkawa.
Finish. Bardzo długi i bardzo przyjemnie rozgrzewający. Delikatne przyprawy, zioła, miód, pomarańcze, keks, płynne rodzynki. Długi ale nie bardzo intensywny. Więcej ziół, mięta, znowu herbata a także owoce, dżem jagodowy czy zioła.
Aż chce się pić. I nie chce zarazem bo chce się wąchać. Smakować wszystkimi zmysłami. Zamknąć oczy. A Frank Sinatra trwa.
Jakoś nie do końca umiem ją ocenić. Ocena 7/8 wydaje mi się zbyt asekuracyjna. Whisky wspaniała, gładka, wielowymiarowa, aksamitna. Porywa mnie swoim spokojem. A z drugiej strony ocena 8/9 … Nie jestem pewien. Może brakuje tu fajerwerków? Przewodniej nuty? Czegoś rzucającego na kolana. Whisky, którą człowiek nie chce się upić. A jednak pięknie zmienia się w czasie i otwiera jeszcze bardziej. Z czasem pojawia się więcej fajerwerków.
Ocena: Daniel 8,5. Grzegorz 8
Glenlivet, rocznik 1952, 62 lata, 43.4%
Zapach. bardziej lakierowo-landynkowy. Cytrusy. Delikatna czekolada. Karmel. Wanilia. Wszystko bardzo przyjemne. Ani grama alkoholu. Można wąchać i wącha. Intensywność zapachowa wysoka, a jednocześnie pozwalająca się delektować. Wchodzimy w bogaty las jesienią, spora intensywność wyczuwalna już w pierwszym kontakcie z tą whisky. Więc jest las, krzaki, dużo liści swieżo zerwanych, kora, trawa ale też pełen koszyk owoców takich jak jagody, wiśnie. Chwilami przypomina nalewkę malinową, cynamon. Sporo czekolady a także cafe latte.. Czuć moc w każdym kroku ale nie spirytus – na końcu jest też mentol, guma do żucia czy zapach książek.
Smak. Na początku winny. Wytrawniejący. Potem rumowy. Czekoladowy. Chili i pierz. Przyprawy. I przechodzi w finish. Pyszna i fajerwerkowa. Czekolada miętowa – after eight. Zielona herbata. Trawa. Kawa. Palona kawa. Intensywność podobna jak w zapachu – mocne uderzenie owoców ale po chwili już czekolada, rodzynki czy keks. Póżniej wychodzą zioła, jagody, dżem truskawkowo-poziomkowy. Jest też delikatna nuta dymna. Ogólnie smak jest w tym przypadku kontynuacją zapachu.
Finish. Czekoladowo – cytrusowy na początku. Kawowy. Potem migdałowy. Potem czekoladowy. Potem wszystko na raz. Długo i bardzo bardzo przyjemnie. Płynna czekolada. Zioła gdzieś w oddali. Mięta gdzieś w tle. Kawoowo – czekoladowy plus sporo owoców, jabłka, metol ale też visolvit czy białe landrynki.
Podsumowanie. rewelacyjna whisky z pazurem i zaskoczeniem. Ekstra zbalansowana. Harmonijna. Bogata. Wielowymiarowa. Jednocześnie z drapieżnym pazurem w smaku.
Daniel 8,5 Grzegorz 8,5
Po tych dwóch solidnych dramach whisky czuję się jakbym wypił bardzo dobrą whisky 😉 oraz zjadł kilo dobrej czekolady, pączka, karmelizowane migdały, wpił kawę … Oj dobrze. A Frank Sinatra gra.
Mortlach, rocznik 1951, 63 lata, 42.5%
Zapach. Ma coś takiego atakującego w nosie. … 😉 po chwili znika. Coś innego. Perfumy. Perfumy dla delikatnej pięknej kobiety. Zioła i trawy. Kardamon? Lukier na początku. Banan. Pomarańcza. Mięta. Czuć, ze mamy coś innego. Jest tam sporo nut typowych jak karmel, wanilii ale tez owoce, truskawki itp. Ale tez dziwny zapach chemiczny, nawozu – wszystko to delikatne i jak się przyzwyczaimy nawet przyjemne. Całość kojarzy mi się trochę ze starą stodołą i sianem.
Smak. Hmmm. Po Masterclas Mortlacha w tym roku na whisky show miałbym szansę go odgadnąć. Mięciutki i tłuściutki. Słodkie pomarańcze. Rodzynki. Mortlachowa kwaśnica – zielone jabłko, migdały, świeże drewno, grejpfrut, kiwi, banan … ale to wszystko bardzo przyjemne. Jakaś odrobina prochu. Zielonego pieprzu. Świeża i żywa. 😉 Tu też jest dziwnie a może lepiej to ująć niecodziennie. Jest troszkę gorzkawy plus masę różnych ziół przy tym wszystkim mocno intensywny. Są tez kwaśne winogrona, jabłka twarde, herbatniki czy babka drożdżowa. Mocny wpływ herbaty z imbirem i cytryną. Gdzieś w tle tez nalewka wiśniowa.
Finish. Cytrusowo- migdałowy z początku.Pomarańczowy. Kawowy. Sługi, mocny i intensywny. Trochę słodszy ale nadal sporo ziół.
Podsumowanie: Kolejna świetna whisky. Z pazurem i fajerwerkami, ale mniej o moim profilu. Ja spokojny jestem. 😉
Daniel 7. Grzegorz 6,5
Strathisla, rocznik 1957, 57 lat, 51.6%
Kolor. Bardzo ciemny. Ciemny bursztyn, rubin.
Nos. Ciemny las z porzuconym chemikaliami.Zielony pieprz. Przyprawy. lakier. Owoce leśne. Dżem śliwkowy. Rodzynki i cynamon. Czarna herbata, Gorzka czekolada. Kawa. Bomba sherrowa, owoce, jagody, maliny i tak długo można wymieniać. Są też krówki, czekolada mleczna.
Smak. Dziwna. Przeleżakowana? Gorzka. Przypalona. Zbyt intensywna. A z drugiej strony wciągająca i pociągająca. Zachęcająca. Syrop gorzki i prochowy. Bardzo mocna, gorzka kawa. czekolada 90% kakao. Prochowa. Gorzka. Efekt starej beczki. Przeleżakowana strasznie… Mocny wywar herbaty z dodatkiem mięty ale bez cukru. Mentosy, kawa plus sporo owców. Im dalej tym więcej goryczki mało przyjemnej. Ściąga język.
Po dodaniu wody. Przyjemniejsza, mniej esencjonalna.
Finish. Gorzki. Kawowy. Intensywnie ten efekt starej beczki – ściąga język, wychodzi goryczka. Po chwili jednak wracają owoce i przyprawy.
Podsumowanie. Dziwna whisky. Ma w sobie naprawdę wiele ciekawych elementów, ale również sporo nut gorzkich i niemile zaskakujących.
Daniel 6. Grzegorz 6.5
Podsumowanie.
Podsumowując całą serię należy chyba powiedzieć, że absolutnie wyjątkowe i ciekawe whisky, warte uwagi nie tylko ze względu na historię, cenę czy opakowanie ale również na swoje walory degustacyjne. Niektóre być może najlepsze kiedykolwiek wydane w danej destylarni. Dla mnie taką whisky jest Linkwood, który mam wrażenie mógłby w czasie jedynie zyskiwać punktowo i dochodzić wręcz blisko absolutu. Na pewno znacznie więcej spodziewałem się po Strathisli. Myślę, że w tym przypadku wersja Cask Strenght się wyjątkowo nie sprawdziła. Z drugiej strony można żartem powiedzieć, że osób, które otworzą karafki jest pewnie niewiele, więc najważniejsze, że cieszy oko swym niezwykłym kolorem.
Ta seria pokazuje potęgę Gordon & MacPhail jeśli chodzi o różnorodność i jakość posiadanych destylatów. Podobno w swoich zasobach mają 30 tysięcy beczek. W przyszłości należy podziewać się jeszcze starszych i bardziej spektakularnych whisky z ich logo. Obecnie chyba jako jedyna firma wydała trzy whisky 70 lub więcej lat: Glenlivet – 70, Mortlach – 70 i 75.
Na tym nie zakończyliśmy wieczoru z Gordon & MacPhail. Dość powiedzieć, że na stole mieliśmy jeszcze starszą whisky niż te z opisanej serii! Królował Mortlach, gdzie dwie whisky były z roczników 1938 i 1939. Ta druga była destylowana dokładnie 17 listopada 1939. Pojawiły się również dwa młodzieniaszki … Ale to już zostawimy na inny wpis.
Wszystkich chętnych do próbowania takich niezwykłych whisky zapraszamy do współpracy. Raz do roku organizujemy degustację Whisky Legend, podczas którego mam nadzieje, pojawią się jeszcze lepiej ocenione whisky. Najbliższa Whisky Legend odbędzie się 5 marca 2016, a tematem przewodnim będą zamknięte destylarnie.
Zapraszamy do zapytań i wstępnych zgłoszeń.
Poniżej zapraszamy do galerii zdjęć z degustacji.
Tagi: Glenlivet, Gordon & MacPhail, Linkwood, Mortlach, Private Collection Ultra, Strathisla, Urquhart, Whisky
Gratuluję, i szczerze zazdroszczę możliwości spróbowania takich destylatów.
I może to nawet dobrze, że żadna z tych butelek nie dostała noty 10/10, bo może te „whisky absolutne” wcale nie muszą być tymi „naj, naj” – najdroższymi, najstarszymi, najciężej dostępnymi, może czają się gdzieś pomiędzy bardziej dostępnymi butelkami!
Tak jak napisałeś Marcin whisky powyżej 50 lat czyli te najdroższe nie muszą być bardzo wysoko oceniane i dobrymi przykładami jest powyższy Mortlach i Strathisla. Co nie zmienia faktu, iż zawsze to będą whisky najdroższe bo 60 lat magazynowania i utrata objętości (po 60 latach z beczki 500 litrów zostanie około 170 litrów ) powodują, ze muszą być drogie i głównie będą po prostu inwestycją. W trakcie ostatniej degustacji Diageo Special Releases w jakiej uczestniczyliśmy okazało się, ze whisky najtańsza jest jedną z najlepiej ocenianych więc jak najbardziej da się znaleźć super whisky w równie dobrej cenie i 3mamy kciuki byśmy takie znajdowali jak najczęściej!