Nowy rok zacząłem od degustacji zestawu Tomatin – wszystkie to OB czyli zostały wyprodukowane i zabutelkowane przez właściciela destylarni. Czy to był miły początek roku zaraz się okaże ale najpierw kilka słów o głównym bohaterze.
Sama nazwa w zależności od źródła znaczy „Krzaczast wzgórze” lub „Wzgórze jałowców” – jak będę w Szkocji dopytam, która wersja jest prawdziwa. Destylarnia Tomatin powstała w 1897 roku a było to o tyle zaskakujące, że przełom XIX i XX wieku rozpoczynał się zły czas dla whisky i destylarni. W tym czasie zbankrutowali słynni bracia Pattisonowie (za różnego rodzaju oszustwa) , ludzie wybierali coraz częściej wina, podatki zaczęły wzrastać a dodatkowo trakcie I światowej zabraniano używać jęczmienia do innych celów niż żywnościowe. Choć jak to w większośći przypadków bywa pierwsze źródła o whisky jaką produkowano w tym rejonie sięgają już XV/XVI wieku. Mimo wielu problemów zewnętrznych Tomatin poczynał sobie dobrze i tylko z małymi przerwami produkuje się tam whisky niezmiennie po dziś dzień. Na początku była to mała destylarnia z parą alembików i tą liczbę podwojono 1956 roku, sześć było już 2 lata później by w 1961 roku zwiększyć liczbę alembików do 10. Kolejne 4 powstały w 1974 roku a aż 23 pojawiły się w latach osiemdziesiątych. Był to szczytowy okres działania tej destylarni – produkowano wtedy aż 12 000 000 litrów (niektóre źródła mówią nawet o 20mln) spirytusu rocznie. W tym czasie w fabryce powstawało tak dużo gorącej wody (pochodziła z schładzania aparatury destylacyjnej), że obok budynków destylarni powstała hodowla węgorzy, które dzięki cieplejszej wodzie rosły zdecydowanie szybciej niż w naturalnym środowisku. Jak widać biznesowo menadżer potrafił wykorzystać wszystkie szansę jakie się pojawiały. Mimo tego faktu Tomatin został przejęty przez japońską firmę Takara Shuzo i była to pierwsze szkocka destylarnia w rękach kraju kwitnącej wiśni. Mam wrażenie, że gdyby nie ta transakcja to o Tomatin mówilibyśmy w czasie przeszłym bo w tym czasie zakład był w krytycznym stanie. Główny powód to wielki kryzys jaki panował wtedy w przemyśle gorzelniczym w Szkocji – zamykano w tamtym okresie destylarnie jedną za drugą by wspomnieć tylko St. Magdalene, Litlimille czy słynny Port Ellen. Obecnie pracuje 6 par alembików a produkcja niedawno przekroczyła 5 000 000 litrów rocznie. Przez cały okres głównie destylat był produkowany do whisky blended i to był tez główny powód zakupu destylarni przez firmą japońską. Inna sprawa, że od 10 lat właściciele coraz więcej czasu poświęcają whisky single malt i w ofercie mają dostępne wypusty 12, 15, 18, 25, 30 czy nawet 40-letnie. Jak widać właściciele reagują na trendy czyli zwiększanie się miłośników whisky single malt – dobrze to wróży na przyszłość. Mimo wszystko największa sławą cieszy się seria whisky blended jaką produkują czyli The Antiquary – jest to marka wykupiona 20 lat temu od Diageo. Trzeba przyznać, że jak na whisky blended jest to rzecz znośna a główny powód to zdecydowanie większy udział whisky słodowej w stosunku do zbożowych odpowiedników (ponad 50%)
Zakład czerpie wodę ze strumienia o nazwie Allt-na-Firth (kilka tłumaczeń od „wolnej strugi” po „swobodny potok”) i jako, że wcześniej przepływa przez góry Monadhliath, wrzosowiska , torfowiska itp. to finalnie w smaku jest wyczuwalna delikatny posmak dymny mimo, że nie jest suszona torfem. Alembików tak jak wspomniałem jest 12 i tyle samo kadzi fermentacyjnych ze stali nierdzewnej. Posiada także kadź zacierną typu pół-Lauter także ze stali nierdzewnej. Jako ciekawostkę trzeba wspomnieć, że jako jeden z niewielu zakładów (obok Glenfiddich czy Macallan) posiada własny zakład bednarski i dzięki temu wszystkie beczki składane, naprawiane są na miejscu. W większości zakładów te prace zlecane są to firm specjalistycznych podobnie jak dzieje się ze słodowaniem jęczmienia.
Oficjalna strona destylarni www.tomatin.com i centrum dla zwiedzających można odwiedzić przez cały rok. Na miejscu dostępny sklep z whisky, pamiątkami a także można jak już w dużej części zakładów napełnić swoją butelkę whisky. Dostępne 3 rodzaje zwiedzania od 7 do 30 GBP – ta najdroższa kończy się degustacją 6 single cask. Miałem ją okazję zwiedzac=ć tylko po zmierzchu więc trzeba to kiedyś będzie nadrobić:) Dosyć pisania czas na degustację poniższych pozycji plus na sam koniec jedna z najlepszych produktów made in Tomatin.
1. Tomatin 12 lat, 40% – whiskybase
Zapach: Na pewno owocowy ale tak jakby były już troszę przejrzałe, zepsute. Jakiś fąłszywy zapach wyczuwalny jest od razu. Wyczuwalny też miód lipowy i sporo przypraw, pieprzu, chilli. Mimo 40% czuć intensywność inna rzecz, że nie jest do końca przyjemna. Wyczuwalne też lakiery, wanilia czy jabłka.
Smak: Tu już intensywności nie ma. Wyczuwalne jabłka czy cytryny. Bardzo płaski.
Finisz: Jaki finisz:)? Jest ale krótki, spirytusowo-jabłkowy z elementami wanilii.
Ocena: 2
Podsumowanie: Whisky płaska i z elementami niepożądanymi niestety.
2. Tomatin 14 lat, 46% – whiskybas
Zapach: Na początku pieprzna ale też delikatnie dymna. Są też brzoskwinie w syropie, laska wanilii czy winogrona. Przyjemne.
Smak: Owoce, winogrona ale też rodzynki czy śliwki suszone. Trochę przypomina wytrawne białe wino a także sa nuty czekolady gorzkiej z orzechami.
Finisz: Całkiem długi. Przyprawowo-orzechowy. Wyczuwalne pomarańcze , cafe latte z syropem migdałowym.
Ocena: 4,5
Podsumowanie: Ciekawa zrównoważona whisky – porządna robota.
3. Tomatin15 lat, 43% – whiskybase
Zapach: Intensywności tu nie ma ale za to sporo cytryn, delikatna wanilia. Jest też zapach kory drzewnej, trawy – ogólnie kwaśna za kwaśna. Gdzieś w tle jabłka.
Smak: Wydawało się na początku, ze lepiej niż w zapachu ale niestety nie. Płaskie to wszystko. Są gruszki, landrynki czy sporo ziół. Nie do końca przyjemna.
Finisz: Kwaśny, nieprzyjemny, trochę dymny – na szczęście niezbyt długi.
Ocena: 2,5
Podsumowanie: Whisky pijalna ale niezbyt przyjemna – za kwaśna i mało zrównoważona.
4. Tomatin 18 lat, 46% – whiskybase
Zapach: Na początki imbir i trochę chilli, pieprzu. Za chwilę wychdzą słodkie nuty z delikatnym dymem. Sporo owoców wędzonych, rodzynek i czekolady.
Smak: Budyń waniliowy a po chwili już ostrzejsza. Są landrynki, żelki haribo, gruszki i całkiem sporo ziół.
Finisz: Krem waniliowy, gruszki – trochę za krótki i mało intensywny.
Ocena: 4
Podsumowanie: Whisky ciekawa ale zabrakło do wyższej noty intensywności.
5. Tomatin 30 lat, 46% – whiskybase
Zapach: Delikatna, harmonijna. Wyczuwalne białe landrynki, grejpfruty, melony i delikatny dym. Słodka, trochę miodowa. Przyjemnie.
Smak: Jest herbata earl grey z pokrzywami i przyjemna goryczka. Są tez owoce, głównie cytrusy, limonka, grejpfrut. Finisz: Długi, przyjemny, herbaciany ale i słodki, miodowy.
Ocena: 7
Podsumowanie: Bardzo porządna robota – whisky bez wad, delikatna, wymagającą skupienia.
Tak jak widać nie jest to whisky perfekcyjna ale tez nie należy jej unikać – jest za to po prostu różna. Na pewno rozczarowany jestem wersją podstawową, która jest tak naprawdę wizytówką zakładu i jest produkowana masowo. W większości przypadków osoby trafiają właśnie na 12-letnią wersję i po prostu powinna być wysokiej jakości. Jak dla mnie tej jakości brakuję i jest po prostu nijaka. Na pewno można się jej napić, nie wylejemy jej ale mimo, że w trakcie pisania tego artykułu do niej wróciłem i spróbowałem raz jeszcze kilka minut temu to…nic nie pamiętam. Na pewno warta uwagi i pochwaleni ajest 30-letnia wersja – pierwszy raz spróbowałem na festiwalu w Limburgu i do tej pory pamiętam ta chwilę bo rzadko się zdarza by tak delikatna whisky robiła duże wrażenie. Spory plusem jest też wersja 14-letnia finiszowana w beczkach po porto – stosunek ceny do jakości bardzo dobry. Ogólnie muszę przyznać rzadko spotykam złe whisky finiszowane po Porto a jak już cały okres tam leżakują to kupuję w ciemno 🙂
Tagi: degustacja, tastin notes, Tomatin