Poniżej znajdziecie moją osobistą klasyfikację botlerów (tych oficjalnych i niezależnych) i wydanych przez nich wypustów. Ranking ten opiera się na moich doznaniach estetycznych związanych z poszczególnymi seriami. Ważny jest nie tylko sam trunek ale cała idea z jaką wiąże się cała kolekcją. Czy butelki wchodzące w jej skład mają coś do przekazania? Jakąś myśl lub wiedzę. Czy etykiety są piękne? Tak po prostu, subiektywnie piękne. Czy całość jest spójna, konsekwentna i jednolita? O jakości trunku przy okazji też coś powiem ale nie to będzie wyjątkowo główny punkt programu.
Świat sztuki jest dla mnie ważny., wręcz kluczowy dla dobrostanu. Jeśli coś się dzieje w moim życiu, mam ciężki okres wystarczy iść na zamek Królewski pobyć z Rembrandtem. Podobne działa na mnie Muzeum Archidiecezji Warszawskiej i malarstwo Zdziśka, którego osobowość jak i sztuka są mi szczególnie bliskie. Tym bardziej się cieszę, że najlepszy film polski XXI wieku jest o nim. Polecam „Ostatnią rodzinę” – rzadko spotykamy tak wnikliwy i prawdziwie zbudowany świat konkretnego artysty i jego rodziny.
Lubię czytać, jestem fanem dobrego kina, znam się całkiem dobrze na malarstwie i sztuce plakatu. Odróżniam kolumny jońskie od innych. Sztuka mnie wychowała – Kieślowski dał mi wiedzę o moralności, Platon dystans do życia, a Giotto pokazał, że warto iść pod prąd i robić coś zupełnie inaczej od wszystkich. Taki sam był Orson Wells i zapłacił za to sporą cenę. Poza wszystkim niezmiennie kocham whisky – nazwa strony nie jest przypadkowa. Po jej powstaniu 2 założycieli się rozwiodło. Whisky dalej jest. Whisky, która jest ważna, ale podkreślam, że potrafię dostać dreszczy na widok pięknej butelki czy etykiety…
Zanim przejdziemy do głównego tematu CHCIAŁEM OFICJALNIE OGŁOSIĆ, że pierwsza seria THE CREATORS sygnowana whiskymywife wyjdzie przed świętami! Pierwsza ale nie ostatnia – kolejna premiera na huczne urodziny z okazji okrągłych 11 rocznicy połącznia 2 pięknych mężczyzn. A i to nie koniec…❤
Od samego pomysłu, który realizowałem miałem 2 wytyczne. Whisky ma być dobra, zgodna z moim smakiem, ciekawa i by cena nie zabijała. Destylarnia, wiek nie był ważny, ale trafiła się też beczka pochodząca, z jednej moich ulubionych gorzelni. Umówmy się, że ceny beczek od jakiegoś czasu do łatwych nie należą. Bolą palce, które wykonują przelew w GBP. W ciągu roku spróbowałem ponad 100 sampli by wybrać te beczki, które ostatecznie stały się moją własnością. Czy mój smak jest podobny do Waszego przekonamy się niedługo. Drugie założenie dotyczyło etykiet – miały być zaplanowane starannie, profesjonalnie i odwoływać się do sztuki. Stąd ten wstęp. Zaczniemy od jednego z moich ulubionych polskich malarzy, ulubionego fotografa a pojawi się także film, który jak zobaczyłem 1 raz to kolejne 2 razy zobaczyłem w ciągu kolejnych 24 godzin. Arcydzieło.
Co ciekawe każda butelka z serii ma…2 trochę różniące się od siebie whisky! To na pewno…pewna nowość na rynku i wynika z głębokich przemyśleń 😊 Każda whisky w serii będzie miała 2 odsłony w innych opakowaniach ale z tym samym tematem głównym. Jedna w mocy beczki a druga rozcieńczona do 48%, który co do zasady jest moim zdaniem najlepszym % do cieszenia się whisky.
TYLKO DO 15.10 cena będzie zupełnie wyjątkowa obniżona aż o 11%. Warunek to wpłata 2 razy po 45 zł. Liczby mają znaczenia – za chwilę whiskymywife obchodzi 11 urodziny, a ja w tym samym praktycznie czasie już 45! Nie zdradzę destylarni, ale powiem, iż cena 1 butli nikogo nie zabije – 2 raczej też nie 😊 ZAMÓWIENIE dotyczy tych 2 butli premierowych – dotrą do was przed świętami. Podobna zniżka będzie na event, który promować będzie tą whisky.
05.10.2024 godz: 10:00 ZMIANA OBOWIĄZYWANIA PRZEDSPRZEDAŻY: Po 12 godzinach od premiery zamówiliście już ponad 25% wszystkich dostępnych butli. Promocja więc obowiązuje do 15 października lub rezerwacji 50% całości. Butelek jest trochę ponad 100. Dziękuje za zaufanie
05.10.2024 godz 20:00 KONIEC PRZEDSPRZEDAŻY. Naprawdę nie wiem co napisać. Jestem wzruszony po prostu. Wykupiliście ponad 50% nie znając ceny, wieku i destylarni. Duży kredy zaufania. BARDZO DZIĘKUJE i zrobię wszystko byście cieszyli się swoim zakupem jak ja tworzeniem, organizacją całego przedsięwzięcia.
Więcej szczegółów pojawi się wkrótce, ale najpierw wywiad z grafikiem, który mój koncept zamienił w rzeczywistość. Słowo ciałem się stało!
Grzegorz Nowicki: Seria The Creators to pierwsze etykiety zaprojektowane przez Ciebie na rynku whisky?
Aleksandra Lis: Tak, rzeczywiście. “The Creators” jest moim pierwszym seryjnym projektem etykiet whisky. Zawsze ciągnęło mnie do projektowania opakowań i produktów, a kiedy usłyszałam o możliwości zaangażowania się w tę nieobcą mi tematykę Single Malt nie wahałam się długo.
GN: Co było najtrudniejsze? Jakie wyzwania były najciekawsze?
AL.: Jestem fanką spójności i rzetelności we wszelkich projektach, więc podstawę stanowiło zachowanie obu na przestrzeni serii wypustów o różnych parametrach i historiach. Najciekawszy był chyba proces dochodzenia do ostatecznej formy etykiety z zachowaniem czytelności i zamierzonej funkcjonalności każdej z nich.
GN: Czy to było proste projektować etykiety odwołujące się do sztuki/kina/fotografii?
AL: Myślę, że każdy nowy projekt jest niejakim wyzwaniem. Dużo zależy od współpracy pomiędzy zaangażowanymi stronami. W tym przypadku od początku zgadzaliśmy się w wielu aspektach a sama tematyka tylko pomagała w procesie tworzenia. Wierzę, że to nie koniec edycji, bo mamy jeszcze wiele niewykorzystanych pomysłów, a potencjał tej serii jest ogromny.
GN: Czy widzisz się na dłuższą metę w biznesie alkoholowym?
AL.: Szczerze mówiąc tak. Tematyką whisky z pasji zajmuję się już prawie 10 lat. Projektowaniem graficznym i marketingiem jeszcze dłużej. Niedawno zaczęłam prowadzić kanał whisky.marketing na Instagramie, gdzie próbuję przybliżyć moją perspektywę. Myślę, że promowanie tematów, które zna się bardzo dobrze to naturalna droga rozwoju. Z resztą, pierwsze kroki, również przy udziale „The Creators” zostały już podjęte
Aleksandra Lis –mieszkająca w Szkocji, pracująca zdalnie graficzka i dyrektor kreatywna wspomagająca niewielkie, lecz ambitne firmy. Z wykształcenia i pasji psycholog marketingu oraz grafik. Z zamiłowania podróżniczka, której ścieżki nierzadko krzyżują się z lokalizacją szkockich destylarni whisky, co po latach zaowocowało zbiorem przemyśleń na kanale whisky.marketing. W pogoni za słońcem chętnie zwiedza także inne destynacje, a jej ciekawska natura nie pozwala zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu.
Moim zdaniem etykiety zaprojektowane przez Olę z moją koncepcją będą po prostu ZJAWISKOWE. Oczywiście pudełka też a whisky…sami ocenicie😊
Przejdźmy do kolejnych wspaniałych etykiet, które już można zobaczyć i niektórzy może ich próbowali.
Zacznę od destylarni, która ma dużo do zaoferowania i jest pewnym benchmarkiem dla mnie. Niestety benchmarkiem tylko etykiet. Na początek przypomnę ciekawy artykuł napisany przez mojego przyjaciela: Macallan Private Eye
MACALLAN toż to temat na nie jeden wieczór! Kiedyś benchmark jakości trunku a teraz… jakości głównie etykiet. Zapoznajmy się z pewną serią o nazwie „Concept” to przykład ich niebanalnych umiejętności. W serii są 3 butelki – dla mnie to czyste piękno, mogę je oglądać i oglądać… Inna sprawa, że nie warto ich otwierać – cena/jakość pewnie nie zdobędzie najwięcej punktów. Od razu mówię, że to nie był dla mnie wzór w doborze whisky – Macallana nie będzie😊
Pierwsza butelka to surrealizm, w pięknym wydaniu, te kolory, czystość kompozycji. WOW!!! To też hołd nietypowej technice maturacji – wedle mnie, czy Pawła Wójcika, jak najbardziej słusznej. Chodzi o tak zwaną odwrotną maturację – czyli whisky najpierw trafia do beczki po sherry a potem dojrzewa w beczce po Bourbonie. Czy taka maturacja jest odwrotna? A może jednak prawidłowa? Czy w 1 butelce mojej serii może być podobnie? Kto wie 😊
Druga cześć serii poświęcona jest muzyce – producent Macallana to jednocześnie DJ i to on podpisuje się pod tą edycją. Znowu jestem pod wrażeniem koncepcji butelki! Kolory cudowne, pomysł też niesamowity – płyta zrównana z denkiem beczki. Nasz przyjaciel Colin Dunn w Londynie robił często degustacje porównując whisky do piosenki. Żałuje, że mnie nie było na żadnej, ale już jego opowieści były fascynujące. Whisky to sztuka, którą także można porównać do muzyki.
Trzecia butelka to dzieło znanego grafika Davida Carsona – klękajcie narody. Żywa, ekspresyjna, pełna kolorów. Dreszcze emocji pewnie może powstrzymać… spróbowanie jej.
Wszystkie 3 elementy tej serii są dla mnie trafione TOTALNIE W PUNKT! Piękno w czystej postaci, a co ważne towarzyszy mu też idea. Dla mnie cudowne butelki – szkoda, że tylko powstały tylko trzy. Próbowałem tylko nr 2 i dałem mu 4 punkty – pewnie zawyżyłem ze względu na urodę etykiet. Dla mnie była mało intensywna, płaska bez charakteru. Nic złego tam nie było, ale też nic godnego zapamiętania. Niestety tu jakość nie poszła za pięknem.
Doceniam też kolekcje The RED – klasyka gatunku. To seria z 6 dekad zrobiona przy współpracy ze znanym malarzem hiszpańskim Javi Aznarezem. Znowu dreszcze emocji – dodatkowo zrobiony o niej krótki film i tu też należą się brawa na stojąco!
Informacje o serii i sam film znajdziecie poniżej:
The Macallan Red Collection 77 Years Old
Macallan to jedna z moich ulubionych destylarni – pewnie w mojej czołowej setce jest z 10 Macallanów i żaden z tego wieku. Uroda etykiet ostatnio nie idzie na równi ze stosunkiem ceny do jakości. Kupować, podziwiać ale chyba nie otwierać. To moja rekomendacja co do wydań bieżących. Ale etykiety klasa światowa – nr 1 na rynku.
Na koniec edycja, którą ostatnio podziwiałem – pokazuje rozwój w ludzkości poszczególnych środków transportu. Poprzez degustację jaka miała miejsce chwilę przed sesją zdjęciową nie udało mi się ich ułożyć w kolejności!
Kolejna destylarnia, którą szanuje i bardzo lubię jej etykiety to Ardbeg. Co ciekawe i pewnie będę tu kontrowersyjny, ja bardzo lubię ich wypusty i jestem fanem także zawartości. Ardbeg od pierwszej wizyty jest głęboko w moim sercu!
To nie są etykiety, aż tak artystyczne jak te z Macallan, nie tworzą ich sławy malarstwa, grafiki ale co ważne są ciekawe, profesjonalnie zrobione, trzymają się jednej konsekwetnej koncepcji i opowiadają historię. Story telling na światowym poziomie. Te etykiety wiążą ludzi z tą marką, identyfikują się z nią. Mam kolegę, który pije tylko Ardbegi – jak przychodzi do mnie nie chce nic innego. Opowiada o kolejnych edycjach, ma w sobie pełno emocji. To wszystko osiągnięte także dzięki etykietom ale i idei. Dobrym przykładem jest Ardbeg Fermutation – porządna whisky na 6 jak dla mnie. Sama butelka już jest po prostu ładna – logo odwołujące się do tradycji – również celtyckiej. Zielony kolor robi robotę, a sam rysunek wzbudza zainteresowanie. Chcemy dowiedzieć się więcej. Ja na pewno – a sama historia tej edycji jest po prostu fascynująca! Pokazuje jak błąd można wykorzystać w marketingu?
Kolejny przykład to Heavy Vapours. Mi się bardzo podoba! Rysunek na pudełku bajkowy – ciekawy – rzucający się w oczy. O co tu chodzi? Skąd taki wzór? Próbowałem wersji z mocą beczki i znowu mówię zdecydowanie TAK. Może to marketing tak mnie przekonuje również w smaku? Sam nie wiem, ale praktycznie każda edycja mi się podoba, smakuje mi i daje jej noty w miarę wysokie. W Tym przypadku wahałem się między 5,5 a 6 punktów. Jak na cenę 100-140 Euro nota wysoka.
To kolejny przykład jak powinno się podchodzić do etykiet by były nie tylko rozpoznawalne ale by grafika opowiadała też historię destylarni. By frapowała, ciekawiła. Im to się udaje. Jestem fanem a inna sprawa, że piłem kilka Ardbegów na 8 – 9,5 punktów. To moja destylarnia, to moja estetyka, to wzór do naśladowania!
Ostatnią destylarnię, którą wyróżnię będzie z Japonii. Tam znajduję gigantyczną jakość, piękną ideę
i cudowne wykonanie. Tak się tworzy legendę. Tu wszystko gra na najwyższym poziomie. Kolejny wzór do naśladowania. Oddam tu głos Andrzejowi Zamojskiemu i jego blogowi www.e-whisky.pl :
„Genialne pomysły rodzą się przypadkiem, nieco banalnie, nawet te w świecie whisky, a może szczególnie te w świecie whisky, japońskiej whisky.
„Ichiro Akuto, pytany o genezę słynnej “Playing Card Series“, opowiada, jak siedział ze swoim przyjacielem, projektantem, a zarazem wielbicielem whisky i zastanawiali się nad pomysłem etykiet dla czterech single cask’ów z destylarni Hanyu. Cztery kolory mają karty do gry. Dobry pomysł. Tak powstały i miały tylko powstać: as pik, królowa kier, król karo, walet trefl. Nie myślał o żadnej serii. Nie myślał o kultowej serii?
…
2005 rok… idea staje się ciałem i wspomniane 4 pierwsze karty, tzn. single cask’i;-) zostają zabutelkowane i zaetykietowane w Sasanokawa Shuzo (będzie tak do 2007, potem proces przeniesie się do Chichibu) – Ace of Spades (as pik), Queen of Hearts (królowa kier), King of Diamonds (król karo) i Jack of Clubs (walet trefl). Etykiety były wyjątkowe, jakość bardzo dobra..tak powstają kultowe serie..
Tej pierwszej czwórki wydano na tyle mało – najmniej Ace of Spades (122 butelki) – że po ich sukcesie zostały one, jako jedyne w całej serii, wydane ponownie. Rok później, czyli były to już o rok starsze edycje, z tych samych beczek, a bardziej, co w nich zostało… wariactwo dla kolekcjonerów.
Karty wydawane były od inicjacyjnego 2005 roku do 2014, co roku, za wyjątkiem 2013. Ostatnie był Jokery – “Monochrome Joker“, wypełniony jest najstarszym w serii, 29-letnim destylatem i “Colour Joker“, który wyjątkowo w serii single cask’ów jest blendem sześciu roczników z siedmiu beczek, różnego pochodzenia i wielkości, pozostałości z tego, co zostało z drugiego dojrzewania niektórych “kart”. Bo trzeba dodać, że poszczególne karty, po pierwotnym okresie dojrzewania, przelewane były do beczek po wszelakich rodzajach sherry, po porto, maderze, koniaku, rumie, po bourbonie, beczkach świeżych “virgin”, czy do beczek z dębu japońskiego Mizunara, jak przykładowo “Monochrome Joker”. Powstała niesamowicie szeroka, a zarazem spójna paleta 54 kart, czy dokładniej butelek. A może 58.., jeśli weźmie się pod uwagę drugie wydanie pierwszych 4 kart? Kolekcjonerzy takie niuanse, nawet jeśliby chcieliby pominąć, nie mogą..;-).”
Całość artykułu, który polecam znajdziecie tu: HANYU ICHIRO’S MALT CARD SERIES, CZYLI JOKER JAPOŃSKIEJ WHISKY | e-whisky.pl
Andrzej Zamojski jest wielkim znawcą whisky a co ważne z kulturą, sztuką jest zaprzyjaźniony jak Bolek z Lolkiem. Polecam tego blogera z całego serca!
Powyższa seria po prostu pięknie wygląda. Tak niewiele trzeba, a tak niewielu się udaje. Sukces serii nie byłby tak totalny, gdyby nie etykiety – one dopełniły w 100% bardzo wysoką jakość trunku. Hanyu wskoczyło do ekstraklasy whisky i nie da się pominąć tej serii przy zbieraniu legendarnych wydań whisky. Dzięki temu wszystkiemu cena poszybowała w kosmos. Pełna talia 54 kart jest wyceniana na grubo ponad 1 000 000 GBP.
O etykietach mógłbym pisać jeszcze wiele ale zakończę na ostatnim przykładzie. Równie mocnym. Dla mnie to najważniejsza seria! Inspiracja, podniecenie każdym nowym wydaniem. Wiele wspomnień, niezapomnianych smaków a przede wszystkim TEN POMYSŁ, TO WYKONANIE. Ech… napijmy się! Francuzi to jednak potrafią. Jak wypromować sklep? Dobrą whisky? Ich odpowiedz mi się bardzo podoba – PRZEZ SZTUKĘ!
Nie będę opisywał całej serii bo Daniel zrobił to już dawno temu i polecam ten artykuł:
Artist #5 – seria whisky od LMDW – artykuł zamiast masterclass. – Whisky My Wife | Whisky My Wife
Skupię się na 1 wydaniu. Moim ulubionym, które mną zawładnęło bez pamięci. Próbowałem wszystkich butelek z niego. To najlepsza seria! Równa, na wysokim poziomie – wszystkie moje oceny macie na WB – pseudonim Batig. Ale te rysunki, twarze, kolory, emocje jakie wyrażają te kobiety? Są we mnie do dziś, tak samo jak wspomnienie trunków. I to jakich? Bunnahabhain? Jest. Ben Nevis? Oczywiście. Laphroaig? Nawet dwa! Za etykiety odpowiedzialny był Warren Khong artysta z Singapuru.
Co ważne zrobił jeszcze etykiety do pięknej Karuizawy
Karuizawa 1984 – Ratings and reviews – Whiskybase
Karuizawa 1984 – Ratings and reviews – Whiskybase
Karuizawa 1981 – Ratings and reviews – Whiskybase
Chichibu 2014 – Ratings and reviews – Whiskybase
Secret Speyside 1998 TWA – Ratings and reviews – Whiskybase
A jak, moim zdaniem, wyglądają etykiety na polskim rynku? W skrócie: dobrze. Bez skrótu: bardzo dobrze. Podam dwa przykłady. Benchmarkiem na ojczystym rynku jest dla mnie twórca pierwszej polskiej destylarni SM, czyli Daniel Orłowski. Pomysły, idee są dla mnie ciekawe – odwołujące się do sztuki, robione z pietyzmem i dbałością o każdy szczegół. To klasa światowa. Moje 2 ulubione serie to „Znaki zodiaku” i secesyjne „Pory Roku” by A. Mucha. To piękno w czystej postaci. Próbowałem wszystkich i co ważne poziom tego co jest, w środku jest równie wysoki jak poziom etykiet. Daniel dla mnie jest wzorem, przewodnikiem. Nie ma przypadku, że w degustacjach w ciemno zawsze jest na podium. On to ma, ja to podziwiam i doceniam. Mamy też podobny gust i kochamy podobne whisky.
Oddam głos osobie, która projektowała etykiety dla Best Whisky Market, czyli Michałowi Kortasowi właścicielowi Lemon-Art. To studio graficzne, zaprojektowało etykiety nie tylko dla Daniela.
Grzegorz Nowicki: Jak znalazłeś się wśród twórców etykiet dla świata whisky?
Michał Kortas: Tak naprawdę wyszło to zupełnie naturalnie bez angażowania się w jakąś formę reklamy, czy prób pozyskania klientów. Wszyscy, z którymi aktualnie współpracuję to moi dobrzy znajomi, których poznałem podczas wspólnych degustacji. Połączyła nas więc pasja do whisky single malt.
Wiele lat temu na forum, za którym stoją Rafał i Bartek (TTOW), poznałem nie tylko założycieli jeszcze wtedy platformy Smak Whisky, ale także Daniela Orłowskiego (BWM) czy Markusa Bombę (TFM). Działając już wcześniej jako grafik miałem doświadczenie w projektowaniu różnego rodzaju materiałów. Nowe znajomości zaowocowały współpracą przy istniejących czy powstających biznesach.
Pierwszym zleceniem była etykieta na trzylecie działalności BestWhiskyMarket i był to ich pierwszy bottling. Współpraca z Danielem otworzyła możliwości i z czasem zgłosili się do mnie kolejni bottlerzy: TTOW czy TFM. Aktualnie na koncie mam już kilkadziesiąt etykiet na whisky, a współprace rozpoczęte lata temu, trwają do dziś. Liczę więc na to, że jeszcze wiele projektów przede mną.
GN: Z których projektów i dlaczego jesteś najbardziej zadowolony?
MK: Muszę przyznać, że właściwie ze wszystkich, bo każdy projekt to połączenie pracy i pasji do whisky. Co więcej współpraca z osobami, które dobrze znam i z którymi zdarza mi się spotykać, także poza pracą, to wielka przyjemność. Z tworzenia etykiet zawsze czerpię wielką satysfakcję!
Jeśli jednak miałbym wskazać, które etykiety lubię najbardziej to będzie to seria „Winter Dram”, którą tworzę w ramach działalności Stowarzyszenia Malt Whisky Club Poland. Przy ich tworzeniu mam całkowicie wolną rękę, tematyka jest wdzięczna, a brak ograniczeń czasu czy budżetu zdecydowanie pomaga w powstaniu etykiet, które zdobią te wydania.
GN: Co jest najtrudniejsze w tym fachu?
MK: Myślę, że nie tylko przy etykietach na whisky, ale generalnie przy projektach graficznych największym problemem jest to, że trzeba się wyróżnić. Otaczają nas miliardy obrazów, zdjęć, opakowań, produktów. W czasach, kiedy śmiało można powiedzieć, że wszystko już było, ciężko stworzyć coś unikalnego. Wydaje mi się jednak, że branża whisky a właściwie bottlerów jest mimo wszystko dość niszowa i tu pole do działania jest generalnie bardziej przyjazne. Mimo to przy każdym nowym projekcie, zawsze najwięcej czasu zajmuje znalezienie tematu. Czasem przychodzi to szybciej, bo sama whisky czy moment jej wydania go wskazuje. Czasem jednak powstają różne szkice, są omawiane pomysły i dopiero po znalezieniu najlepszej koncepcji przychodzi czas faktycznego projektowania.
GN: Moimi ulubionymi seriami są te ze sztuką? Opisz proszę, jak tworzyłeś etykiety z A. Mucha i te ze znakami zodiaku?
MK: W obu powyższych przykładach to Daniel Orłowski zaproponował wykorzystanie tych dzieł. Pozyskał do nich prawa, a ja starałem się dobrać niezbyt dominującą otoczkę i wkomponować je w ograniczone przestrzenie etykiety czy pudełka. Grafika dość oszczędna miała wyeksponować piękno tych obrazów. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to się udało. Są to serie przez wielu uznane za najładniejsze w Polsce. To jednak nie moja zasługa, a wykorzystanych obrazów.
Ze sztuką miałem okazję ponownie pracować dość niedawno, przy tworzeniu etykiet na butelkę festiwalu
, który odbył się w czerwcu tego roku. Tu dzieło Pana Jana Jagody z grupy Janowskiej zdobi limitowaną Lochindaal. Wiele osób zachwycało się tym projektem i myślę, że jego głównym atutem ponownie było postawienie na prostotę. Sztuka broni się więc sama, ja tylko staram się ją wyeksponować.
GN: Warto podkreślić ostatnie zdanie. To moim zdaniem może być klucz do sukcesu. Dzięki za rozmowę Michał
Michał Kortas Lemon-Art studio graficzne
To ciekawe spojrzenie na whisky – z punktu, widzenia osoby nadającej ostateczny kształt jej etykiet. Oczywiście właściciel wyznacza cele, kierunki ale to dopiero połowa sukcesu. Na końcu musi być osoba, która zepnie to w całość, nada ostateczny kształt. Michał w Polsce ma w tym największe doświadczenie. Przejdźmy zatem do kolejnego jego klienta czyli duetu, którego wszyscy w Polsce znamy Kruk & Woźniak czyli The Taste of Whisky. Chłopaki działają z rozmachem i dużo serca włożyli w swoje botlingi. Zawsze miałem dobre zdanie o ich wyborach, ale równie ciepło myślę o etykietach. Są różnorodne, mają wiele pomysłów i bez dwóch zdań wyróżniają się na rynku – nie tylko polskim. Widać, że im też zależy na marketingu i rozpoznawalności, także przez to co widać na samym początku. Butelki TTOW są nie tylko ładne ale też mają swoje idee. Bardzo ciekawym pomysłem były zagrożone gatunki – przy okazji dowiedziałem się o tym istotnym temacie. Są ciekawe wydania świąteczne czy seria edukacyjna „Whisky Eements”. Moim nr 1 jest jednak seria Pin-up girls. Początek stylu pin up, przypada na lata 40. I to wtedy pojawiły się plakaty na których widniały młode kobiety, niezbyt mocno ubrane, zalotne i podkreślające swoje wdzięki. Osobiście o tej modzie dowiedziałem się w latach 90-tych z canal plus, które zrobiło kilkanaście filmików dokładnie w tym stylu. To był pomysł stacji na miły przerywnik programów. Dzisiaj to już nie byłoby możliwe, ze względu na instrumentalne potraktowanie kobiet. Inne czasy. Jaki był główny cel tych plakatów? W czasie wojny, ale też już po niej, to te plakaty przypinali (stąd nazwa) amerykańscy żołnierze w swoich kwaterach.
Posłuchajmy tych co wybierali whisky i dawali pomysły na etykiety:
Grzegorz Nowicki: Wydaliście już sporo butelek – skąd wzięliście pierwsze pomysły na etykiety? Trudny to był proces?
Rafał Kruk i Bartosz Woźniak czyli TTOW: Pierwsze nasze etykiety, to seria „Whisky Elements”, która ściśle była związana z produkcją whisky. Wpadliśmy na ten pomysł bardzo szybko. Podekscytowani butelkowaniem swojej pierwszej beczki chcieliśmy zrobić coś związanego z produktem, który będziemy sprzedawać. Tak wpadliśmy na pomysł ważnych aspektów w procesie produkcji whisky. Glenrothes, którego wybraliśmy na pierwszą butelkę z serii, leżał w beczce 20 lat, więc dosyć oczywistym okazał się wybór „czasu” jako jednego z głównych czynników wpływających na smak trunku. Wszystkie założenia znaliśmy już podczas pierwszego butelkowania, pozostało nam tylko znaleźć odpowiednie beczki. Aby dodać jeszcze smaczku do całego projektu, postanowiliśmy zaprosić do współpracy holenderską artystkę Monique, która w świecie whisky była już znana z malowania cask-endów.
GN: Z których etykiet jesteście najbardziej zadowoleni?
Bartek: Z mojej perspektywy Pin-up girls były najbardziej dopracowane pod względem serii. Najpierw powstała idea, a dopiero potem Adam narysował plakat, który został nałożony na pudełka i etykiety. Stawiając pudełka obok siebie, możliwe było utworzenie całego plakatu, co było w jakimś stopniu innowacyjne na polskim rynku i dawało mi sporo frajdy Z pewnością na wyróżnienie zasługuje również projekt etykiety „The Time”. Ma mnóstwo niedoskonałości, bo w 2018 wszystkiego się dopiero uczyliśmy, ale bez niej nie byłoby całej serii Whisky Elements, a tym samym The Taste of Whisky.
Rafał: To nie jest łatwe pytanie, ponieważ już trochę etykiet mamy za sobą i wiele z nich bardzo mi się podoba. Jeżeli miałbym wyróżnić którąś specjalnie, to myślę, że jest nią wilk z serii „Zagrożone gatunki”. Podoba mi się jej klimat. Pamiętam dobrze, jak dopracowywaliśmy rozmieszczenie księżyca, aby logo się w nim zmieściło. Do serii zwierząt zmieniliśmy też drukarnie na inną, co dodatkowo dało fajny progres w jakości druku. Bardzo fajna jest też seria z mikołajem. Gdy wpadliśmy na pomysł siedzącego na beczce mikołaja z kieliszkiem w ręku, byłem podekscytowany i nie mogłem się doczekać pierwszego wydania oraz reakcji ludzi. Do tego wydania wykorzystaliśmy inny rodzaj papieru, a łatka „Santy from” chyba pozostanie z tą serią na zawsze.
GN: Moja ulubiona seria jest pin-up girls. Opowiecie więcej o tej serii etykiet? Jak przyjął ja rynek? Jakie kwestie w tworzeniu były dla Was kluczowe? Odwołujecie się do lat 40/50 w USA – co było dla Was najciekawsze w tej konwencji?
TTOW: Motyw Pin-up girls nie jest niczym nowym w branży alkoholowej, ale połączenie go z motoryzacją wydawało nam się być świetnym pomysłem. Wyszliśmy od Pin-up girls i do nich chcieliśmy dodać pojazdy z epoki. Motocykl Indian to inspiracja pasją brata Bartka, z pewnością motocykle tej marki są bardziej niszowe niż chociażby Harley Davidson i naszym zdaniem doskonale wpisał się w koncept projektu. Z samolotem było trudniej, bo z awiacją nie mamy aż tak dużo wspólnego, ale odpowiednie rozeznanie pozwoliło nam wybrać egzemplarz pasujący do reszty pojazdów. Natomiast postawienie na czerwoną Corvette w cabrio, w towarzystwie blondwłosej Pin-upki o imieniu Pamela wydawało nam się tak oczywiste, że bez większego namysłu dopełniliśmy dzieła. Całość naszego pomysłu „na papier” przelał utalentowany grafik Adam Łapko. Zależało nam na tym, aby rysunek po naniesieniu na pudełka tworzył spójną całość, i cel ten osiągnęliśmy, ale nie obyło się bez kilku wyzwań. Był to dla nas wszystkich premierowy projekt, dotychczas nie mieliśmy okazji ze sobą współpracować, ale z pewnością jeszcze kiedyś coś wspólnie stworzymy. Seria została odebrana słodko-gorzko, otrzymaliśmy wiele pochwał za pomysł oraz wykonanie, ale jednocześnie odczuliśmy, że umieszczanie kobiet na etykiecie whisky w XXI wieku budzi pewne kontrowersje. Nie oznacza to jednak, że nie wrócimy jeszcze kiedyś do tego pomysłu.
Mam nadzieję, że ten mały przegląd dał Wam radość z obcowaniem ze sztuką.
Wielu z Was nie wie jakim długotrwałym procesem jest tworzenie etykiet – ten artykuł miał przybliżyć ten ważny element tworzenia opakowania. Powyższe botlingi to proces twórczy wymyślania czegoś oryginalnego, pięknego a często z przesłaniem, wiedzą. Na te butelki nie patrzę jak na dzieło konkretnych ludzi i ich formę wyrazu. Sposób przekazania idei.
I z tym Was zostawię.
Zachęcam się do zgłaszania na nasze 11 urodziny – organizujemy je od wielu lat ale w formule zamkniętej. Po raz pierwszy każdy może się zgłosić – naprawdę WARTO. Będzie do spróbowania około 4-50 ciekawych whisky. Data: Szczegóły poniżej: 10.01.2025 rok.
Kontakt: grzegorz@whiskymywife.pl
Tagi: NowyPolskiBotler, TheCreators