Z łzą w oku wspominamy whiskylegend bo pod każdym względem było to udane spotkanie. Już w mniejszym 2-osobowym gronie spotkanie z whisky powtórzyliśmy by dokładniej opisać zapachy i smaki. Nie musze mówić, że było to wartościowo spędzony czas. W trakcie spotkania nie wszystko udało się nam opisać a w niektórych przypadkach po prostu zapomniałem jak to było w przypadku Ardbega z 1967 roku. Przez moment świat się zatrzymał i nawet nie pomyślałem by cokolwiek zapisać. Po pierwszym włożeniu nosa do kieliszka długo dochodziłem do siebie – oby więcej takich momentów olśnień. Ardbeg największym faworytem był i podołał wielkim oczekiwaniom. Z drugiej strony jest Bowmore Sea Dragon, który miał być jedną z najjaśniejszych gwiazd a okazał się gwiazda upadłą. Po to są degustację w ciemno by nie sugerując się obiektywnie ocenić dany trunek nieważne czy leżakował w Szkocji czy … na Tajwanie. A Kavalan zaprezentował się w doskonałym gronie whisky wyśmienicie – degustowany Kavalan Fino Solist to po prostu dobra robota Iana Changa i spółki.
Poniżej przedstawiamy Wam pierwszą część opisów naszych doznań zapachowo-smakowych. Do każdej whisky powróciliśmy już na spokojnie by jeszcze raz je ocenić i czasami noty się różnią. Jeśli tak jest nota w nawiasie jest oceną wystawioną już po WhiskyLegend. W drugiej części, która się ukaże jeszcze w marcu ocenimy pozostałych bohaterów WhiskyLegend a także zaprezentujemy oceny wszystkich uczestników i kilka ciekawych wykresów.
Jeśli ilość punktów po WhiskyLegend znacząco się różniła od pierwszej oceny prezentujemy ją poniżej w nawiasie.
Notki smakowe:
Zapach: Głębia tak wielka, że nie ma końca. Najpierw kawa, dym, skóra, stare meble, książki. Zboża. wystarczy minimalny niuch by wyczuć zakryte za warstwą słodkiej sherry i delikatnej czekolady, typowe dla Port Ellen elementy szpitalne. Jednocześnie wszystko schowane za jeżynowym ciemnym lasem. Mroki nocy.
Smak: Syrop na kaszel z sokiem malinowym z dodatkiem ziół ogrodowych. Przepięknie wypełnia każdy fragment języka. Już po chwili odpływamy w piękną chwilę kontemplacji. Słodki zapach szpitala w smaku. Ale bardzo przyjemny. Mięta. Lekarstwa. Esencja Herbaciana. Figi. Suszone owoce. Suszone śliwki. Grillowane mięso. Jednocześnie bułka maślana.
Finisz: Dłuższy finisz nie jest chyba możliwy:) Intensywność praktycznie się nie zmniejsza. Długi, przyjemny, esencjonalny. Gorzkie śliwki. Sól i miód. Elemenciki dymne. Proporcje idealne, gigantyczna przyjemność trwa, trwa i trwa.
Podsumowanie: Dla mnie whisky absolutnie niespotykana. Niezwykła. Wyjątkowa. I tak można by długo. Dotykamy ideału – whisky z Islay ale nuty charakterystyczne nie dominują ale dodają tej whisky charakteru.
Ocena. Daniel:9 Grzegorz: 9,5
2. Balvenie TUN 1401 Batch 5. Nasz artykuł TU – whiskybase.
Zapach: Wielowymiarowy, bogaty. Jest słodki, miód akacjowy, słód jęczmienny – ogólnie zboża. Mimo, że jest sporo % zupełnie alkohol niewyczuwalny co świadczy o jakości whisky. Są też delikatne nuty skórzane, zamsz w połączeniu z zapachem lasu (mech? trawa? drzewa iglaste? ) Są też stare meble, drewno czy lakier do włosów. Klasa. Wiśnie, czekolada, rodzynki. Miód,
Smak: Aksamitny jeśli można tak powiedzieć o smaku. Owoce leśne, borówki – wyczuwalny dżem agestowy dopiero po kilku sekundach dochodzą przyprawy. Bardzo przyjemna, sernik, jabłka prażone. Bardzo słodka, trochę perfumowana, elementy warzywne. Ciekawa, przyjemna i bogata. W smaku najlepsza dotychczas. Dżem agrestowy i gruszkowy. Jednocześnie elementy cytrusowe, mango. Czekolada z papryczką.
Finisz: Długi ale w miarę delikatny. Wychodzi sporo przypraw ale nie są dominujące. Miszają się z owocami (jabłka, gruszki), orzechami i rodzynkami. Słodycz lukrowa, skórka od pączków. Słodka chili, migdały. Czerwone wino. Kawa. Dlugo i fajnie
Podsumowanie: Świetna, kompleksowa, harmonijna i bogata whisky. Brak czegoś ekstra by móc dać ocenę już topową.
Ocena. Daniel: 7 (8) Grzegorz: 7,5
3. Bowmore Sea Dragon, 30 lat. Nasz artykuł TU – whiskybase.
Zapach: Halo, czy tam coś jest? Bardzo delikatne i ledwo wyczuwalne. Po chwili odnajduję odrobiny cytrusów. kwaśne owoce. Odrobina mango? Ale to chyba autosugestia. Dym, stare meble, pewna gorycz tez jest wyczuwalna. Brak temu zapachowi klasy i intensywności a nawet są pewne nuty niepożądane. Delikatnie kwaśny.
Smak: Niezbyt przyjemny. Kwaśne cytrusy, grejpfruty, trochę słodkiej wiśni i rodzynek. Odrobina bardzo mała chili i torfu.
Finisz: Niestety długi i kwaśny. Jakieś takie żelki dla dzieci słodko kwaśne. Chili. Odrobina pieprzu. Słodka papryka. Dość długi.
Podsumowanie: Ponownie nie mogę się przekonać do tej whisky. Coś w niej jest. Coś fajnego (słodka chili) przeplata się z okropnym (zgniłe, zjełczałe nawet owoce). Bardzo wytrawny i długi finish w tym przypadku nie pomaga. Cóż, nie jestem przekonany … Musimy kupić próbki Sea Dragona w Limburgu i porównać jeden do jednego z innym egzemplarzem. Goście z Holandii, którzy już dwukrotnie go próbowali wskazywali, że za każdym razem był inny i nie wiadomo co się trafi.
Ocena. Daniel: 4 Grzegorz: 6,5 (3,5 )
4. Dalmore Destillery Edition, 2014, (21 lat) – whiskybase.
Zapach: Czekolada na początek mocno wbija się w nozdrza. Później dopiero są delikatne lakiery. Zapach niezbyt mocny i intensywny. Na pewno przyjemny ale też nie rzuca na kolana. Jest jakaś jedna delikatna fałszywa kwaśna nuta. Są cytrusy, miętowe dropsy i zboża. Jest tez zapach, który kojarzy mi się ze starym strychem drewnianego domu. Wiśniowo-siarkowy. Ziemia. Nuty czekolady i starego wina.
Smak: Trochę ciekawszy od smaku. Na pewno rodzynki, suszone owoce ale brakuje w tym wszystkim równowagi i głębi. Jest sporo słodyczy ale słodka zielona herbata. Ale po chwili pojawia się ostrzejsze nuty. Znacznie ostrzejszy niż poprzednie. Inny. Wytrawny, szlachetny, gorzki. Gorzka czekolada i ciemna kawa bez cukru. Kwaskowate grejpfruty.
Finisz: Nie za długi i nie do końca przyjemny. Na końcu ostrzejszy. Wyczuwalne suszone śliwki i orzechy. Jest guma do żucia i delikatnie wyczuwalne jabłka pieczone w cynamonie. Długi, śliwka w czekoladzie. Gotowany seler.
Podsumowanie: Whisky dobra ale nic poza tym. Brakuje głębi i harmonii. Whisky do degustowania i porozmawiania. Bardzo wyrazista. Ostra. Jednocześnie z pozytywnymi akcentami. Whisky z zadatkami na wielką, ale nieudana. Za wcześnie rozlana z beczki?
Ocena. Daniel: 7,5 (4) Grzegorz: 6 (4)
5. Glen Grant 1956 – 2006, 50 lat, Gordon MacPhail – whiskybase.
Zapach: Pierwsze co czuć to winogrona. Są też herbatniki czy babka wielkanocna. Powidła śliwkowe i zapach starych książek czy cygar. Coś ciekawego i chciałoby się podkręcić intensywność o kilka stopni. Jest tez sporo słodyczy, miód czy landrynki owocowe. Słodki, owoce leśne, głęboki. Można się z przyjemnością wąchać i wąchać. Pokłady aromatów. Mokry las. Śliwka w czekoladzie. Likier. Landrynki i lukier. Z powodu rozcieńczenia to nie jest bomba sherry, ale piękny subtelny zapach. Bogaty i wielowarstwowy. Czekoladowy i kawowy. Tytoń, cygaro. Odrobina miodu.
Smak: Podobnie jak w zapachu chciałoby się podkręcić intensywność ale ma to swoje plusy bo ta whisky zmusza do koncentracji. Brak fałszywych nut. Są rodzynki, krówki, wanilia czy delikatna mleczna czekolada. Whisky łagodna, aksamitna – doskonała dla kobiet. Słodki, czekoladowy, wiśniowy, esencjonalny. Zero wyczuwalnego alkoholu. Rodzynki, wiśnie, śliwki. Bajka mimo, że brakuje intensywności. A jednocześnie pomarańczowo grejpfrutowy i to w wydaniu jakie lubimy. To nie są te typowe stare lasy Glengoynowe i typowe dla starej Japonii. Niemniej świeże, przyjemne, intensywne i słodkie owoce. Ocet balsamiczny.
Finisz: Nieoczekiwanie długi i w porównaniu ze smakiem nie traci intensywności. Delikatna pieprzność połączona z owocami, krówkami plus sporo śliwek. Bardzo przyjemny, aksamitna czekolada, rozgrzewająca, z odrobiną wiśni i śliwek. Pod koniec trochę więcej śliwek. Niestety nie tak długi jak bym oczekiwał. Przyjemnie, fajnie miło, a długo po ;). Długi owocowy. Z elementami uwaga – dla mnie czekolady, śmietany, kremu waniliowego – nowe rzeczy. Taki Creme Brule chwile po. Może trochę toffie.
Podsumowanie: Wspaniała whisky pomimo zaledwie 40%. Zachowuje wszystko co najlepsze, niemniej brakuje jej tej iskry bożej aby dostać więcej niż osiem punktów. Najlepszy pijalny dram whisky jaki można sobie wymarzyć – z tych na co dzień. Inny typ Karuizawy – nie ciemne głębokie i mroczne lasy, a świeże intensywne owoce cytrusowe z elementami typowymi dla sherry: odrobina czekolady choćby. Potem kojący finisz. Wspaniała, ale nie genialna.
Ocena. Daniel: 8 (7,5) Grzegorz: 6,5
6. Glenfarclas 1973, Family Cask, 39 lat – whiskybase.
Zapach: Od pierwszego kontaktu z tą whisky wiemy, że mamy doczynienia z czymś wyjątkowym. Zapach zatrzymuje czas w miejscu. Jest moc, głębia i wiele zapachów nad którymi można się zastanawiać przez dłuższy czas. W takim przypadku mocno 3mamy kciuki by smak dorównał zapachowi. Jest tez trochę bardzo delikatnego dymu fajkowego, waniliowego. Mroczny las. Mech. Mokre drzewa. Słodkie jeżyny, maliny, miód. Wiśnie i czekolada. Czekolada studencka.
Smak: Jest kawa, czekolada, mleko z miodem. Jest cynamon i wanilia. Są świeże owoce leśne jak i poziomki, truskawki czy czarne porzeczki. Jest trochę goryczki i oczywiście przypraw. Wydaje się, że po połknięciu intensywność pozostaje bez zmian. Jeżyny, borówki. Esencja herbaciana. Mokre liście. mech. zamsz. Kamforyczne nuty soli i dymy. Gorzki, wytrawny, z elementami słodyczy. Bardzo przyjemny.
Finisz: Trwa i trwa i to na dużej intensywności – nie chcemy końca zupełnie bo co chwila odkrywamy ciekawe niuanse. Kawa z kardamonem w połączeniu z gorzką czekoladą ale jest też pieprz, chili, które po chwili przechodzą w owoce. Są landrynki, mięte i inne zioła ogrodowe. Bardzo długi. Przyjemny, ciepły rozgrzewający pomimo, że jest którymś dramem z kolei dziś. Gorzka czekolada. Kawa. Wytrawny i dobry.
Podsumowanie: Od początku było wiadomo, ze mamy doczyniania z whisky wybitną. Mieliśmy pewność, że obcujemy z whisky powyżej 8 od pierwszego z nią zetknięcia. Whisky jak najlepsze glengoyny i karuizawy. Whisky robiąca różnicę! Głęboka, mroczna, intensywna. A jednocześnie pełna fajerwerków.
Ocena. Daniel:9 Grzegorz: 9 (8,5)
7. Kavalan Fino Solist, (S060814019) – brak opisu na whiskybase
Zapach: Intensywny. Mocna prochowa sherry. Zamsz. Mokre drewno. Od początku czuć, że jesteśmy we właściwym miejscu i chcemy tu zostać dłużej. Bardzo świeży, ożywczy, ciekawy zapach – przez chwilę byłem w lesie tuż po deszczu, zapach trawy, drzewa. Po chwili kawa świeżo mielona, jabłka, tiramisu, czekolada, przyprawy (kardamon?) Bardzo konkretne doznania. Bałem się czy w smaku będzie podobnie…
Smak: Bardzo intensywny, wiśnie, czekolada a potem uderzenie kalafiora i selera gotowanego. Proch strzelniczy, elementy siarkowe i skórzane. Niesłodki i niegorzki. Wytrawny, winny. Migdały. Jest dobrze! krówki, toffi, karmel, jabłka, gruszki, kawa mleczna. .
Finisz: Czekoladowy, migdałowy i selerowy. Cacao i kawa. Trochę cierpki. Aksamitny, przyjemny i długi ale chciałoby się więcej. Trochę przypraw ale i sporo słodyczy.
Podsumowanie: Bomba po sherry. Dla niektórych może zbyt mocna, zbyt intensywna. Agresywna. Ale co rzadkie – w swojej intensywności smakowej a nie w poziomie alkoholu. Wielka whisky, mimo że made in Taiwan.
Ocena. Daniel: 7,5 (7) Grzegorz:8
8. Talisker, 21 lat, Secret Stills, Gordon MacPhail – whiskybase.
Zapach: To jest mój zapach mimo, że brakuje mocy i intensywności. Jest ognisko, dym, jod plus gruszki w occie.
Smak: Zdecydowanie traci w smaku. Mniej rozbudowany ale jest dym plus cafe latte z cukrem trzcinowym:) Wyczuwam też szynkę wędzoną, sporo dymu, torf itp.
Finisz: W miarę długi i im dalej tym ostrzejszy i więcej przypraw. Jest też herbaciany z nutą cytrynową.
Podsumowanie: Talisker w swojej klasycznej postaci – zabrakło moim zdaniem kilku lat w beczce by uznać ją za wybitną.
Ocena. Daniel: 7 Grzegorz: 6,5
Zapraszamy do zapoznania się z częścią 2 opisów.