Glenfiddich with love…i Balvenie.

Wraz z Danielem co roku jeździmy na festiwal w Limburgu. Nie ma lepszego miejsca,
by rozwijać swoją pasję. Mimo swoich „dojrzale nastoletnich” lat, cały czas czuje się tam jak
dziecko w składzie czekolady. Wyobraźcie to sobie – dziesiątki stoisk… a na każdym można
znaleźć dream dram. Mamy z Danielem zwyczaj, by przyjeżdżać tam dzień wcześniej i wziąć
udział w degustacji organizowanej przez Villa Kanthor. 10 lat temu Daniel wybrał kameralną
degustację Glenfiddich.

Nie byłem szczęśliwy. Uważałem wtedy, że to destylarnia typowo
komercyjna, nastawiona na sprzedaż i nie oferująca wiele takim miłośnikom whisky jak my.
Oj… byłem w dużym błędzie. Degustację prowadził Marcus Hainze, który nadal pracuje
w tym biznesie. Jego opowieść, a przede wszystkim bardzo wysoka jakość trunków
spowodowała, że w ciągu 1,5h ze sceptyka stałem się fanem tej destylarni. Przez lata
pamiętałem smak destylatu z 1979 roku.

Już wtedy mieliśmy z Danielem marzenie, by
zorganizować podobną degustację w Polsce. Minęło trochę lat zanim „słowo ciałem się
stało”, ale dopięliśmy swego! Do tego wielkiego wydarzenia doszło w grudniu 2024r. Wśród
ponad 40 śmiałków, na naszej tradycyjnej degustacji świątecznej, były one – wyczekane,
ekscytujące, niebanalne butelki, pełne wybornego whisky . Bez zbędnej skromności – to była
najlepsza degustacja Glenfiddicha w Polsce! Jakość przerosła nasze najśmielsze
oczekiwania. Cieszy nas to tym bardziej, że większość miejsc wyprzedaliśmy prawie rok
przed wydarzeniem. Event nie mógłby się odbyć bez Kuby Magnuszewskiego, który pomógł
w imprezie – zorganizował bar a także współprowadził całość, opowiadając wiele bardzo
ciekawych historii. W tym miejscu Kubo – serdecznie Ci dziękujemy.
Jakie whisky wybraliśmy? Listę macie poniżej:

Zgromadzenie tak wielu rzadkich, zjawiskowych (i w mojej ocenie legendarnych) whisky jest
naszą największą dumą. Co ważne – oceny w trakcie degustacji pokazały, że nie było w tym
przypadku. Na spotkaniu mieliśmy dwie butelki prosto z beczki. Na rynku jeszcze ich nie ma.
Uczestnicy mogli ich doświadczyć w trakcie imprezy. Najrzadsze i najciekawsze z mojego
punktu widzenia były 4:
– 1 – Oczywiście 40-letni Glenfddich z 1960 roku. Perełka – dużo czasu poświęciliśmy na to,
by ją zdobyć. Dla mnie nr 1 całej degustacji.
– 2 i 3 – Glenfiddich z 1976 i 1979 roku, który robił wrażenie jeszcze przed degustacją
– 4 – Glenfiddich w ceramicznej butelce destylatu z 1966 roku.

Porozmawiajmy teraz z głównymi organizatorami czyli Danielem Lichotą i Kubą
Magnuszewskim”
Grzegorz: Kiedy zapadła decyzja o tej degustacji i skąd taki pomysł?
Daniel: Decyzja o tym, że taka degustacja będzie miała miejsce zapadła wiele lat temu.
Wybór konkretnej daty nastąpił bodajże w listopadzie 2023 – w trakcie mojej pierwszej
rozmowy z Kubą. Czułem, że koncept Best of Diageo kończy się – głównie z uwagi na
wyczerpanie tematu, ale też ceny (np. Port Ellen, Bory), które uciekają w kosmos. Już
w grudniu zacząłem mieć mieszane uczucia, bo degustacja Best of DSR wypadła świetnie.
Zrobiliśmy ankietę wśród ludzi i opinie były 50/50. W moim odczuciu podjęliśmy bardzo
dobrą decyzję, bo impreza była udana. Ostatecznie – pomysł i chęci degustacyjne rodziny
Glenfiddich/Balvennie zwyciężyły. Rok później mogliśmy doświadczyć bogactwa ich
smaków.

Grzegorz: Piliście setki whisky z Glenfiddich/Balvennie Czy któraś z butelek Was zaskoczyła?
Daniel: Zdecydowanie tak. Zaskoczyła mnie 40-stka. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak

dobra! Butelka zaoferowała nam obfitość smaków i aromatów. Wybitne wrażenia… Możliwe,
że podyktowane zbudowanymi wcześniej oczekiwaniami – często destylarnie próbują
wmówić nam co jest eminentne i czy ma kultowy status (w ich mniemaniu). To była pierwsza
40-stka przez nich wydana. Piłem co najmniej dwie, znacznie późniejsze edycje. Szczerze?
Dobre, ale zupełnie nie miały podjazdu do tej.
Kuba: Zaskoczeń było wiele, ale jak już się pojawiły, to tylko pozytywne. Jednym z nich jest
najnowszy Glenfiddich Grand Chateau – będący na wysokim miejscu wśród starych
butelkowań. Drugim, bardzo wysoka pozycja The Balvenie 1509, mimo że to pozycja bez
deklaracji wieku.

Grzegorz: Jakie było TOP 3 z Waszej perspektywy?
Kuba: Myślę, że nie trudno tutaj wybrać faworytów. Pierwsza butelkowana Glenfiddich z 2000
roku – sprostała oczekiwaniom. Dodatkowo (u mnie) wysoko pojawił się Rare Cask , Grand
Chateau oraz The Balvenie 1509.
Daniel: Poziom był wysoki i wyrównany. Ciężko jest mi określić top 3 z pełnym przekonaniem. To
co na pewno zapamiętam, to wyjątkowy rocznik 1979. Poniżej moich oczekiwań, bo byłem
przekonany, że dam mu 9 pkt. Ale nadal oceniam smak na mocne 7/8. To bardzo dobra
rzecz – delikatna. Niestety, robi się takich coraz mniej, bo królują whisky przesterowane
i intensywne.
Co ciekawe, świetnie wypadł na tle staroci nowiuteńki Grande Chateau. To rzadkość.
Na koniec nadmienię NAS’a czy Balvenie Tun 1401 Batch 8. Zgodnie z oczekiwaniami –
wyśmienity.

Grzegorz: Czy warto powtórzyć tą degustację za rok? Jeśli tak to co zmienić w samym
doborze butelek?
Daniel: Myślę, że warto, ale powinniśmy pójść szerzej w to co dostępne w rodzinie Wiliam Grants
i to co nie udało się na tej degustacji – czyli zaprezentować np. Stary Ladyburn w wieku 40
czy 41 lat.
Szerzej tez pokazałbym Balvenie – udostępnił 3-4 pozycje. Tu zadbałbym o coś dobrego po
sherry. Z chęcią spróbowałbym pierwszej, bądź pierwszych edycji Balvenie 21 Portwood. Te
początkowe po 100 euro były rewelacyjne.
Bez  wątpienia  dorzuciłbym  3-4  pozycje  Glenfiddicha.
Fajnie byłoby mieć jakąś gwiazdę degustacji. Na ten moment nie mam pomysłu.
Kuba: Tak! Z największą przyjemnością! Pomysł na tę degustację narodził się wiele lat temu.
Niemalże rok temu, zacząłem w nim aktywnie uczestniczyć. Im bliżej eventu tym trudniej było
zdecydować się na finalny lineup degustacji. Mamy w zanadrzu jeszcze wiele butelek, które
chcielibyśmy kupić i otworzyć. Pragnęlibyśmy pokazać również pozycje z Girvan, więcej
historycznych The Balvenie oraz może Kininvie lub Ladyburn?

Grzegorz: Brałeś udział w wielu degustacjach tego typu dlaczego tą uważasz
za najciekawszą?
Kuba: Prowdząc swoje autorskie degustacje, mam okazję i przyjemność dużo opowiadać
o historii destylarni. Trudno jest jednak dotknąć, namacalnie ją przeżyć. To spotkanie
rozpoczęliśmy  od jednego z pierwszych Pure Maltów z lat 70. Otwieraliśmy też jedną
z butelek pierwszej 40 letniej Glenfiddich, do której użyto destylatów produkowanych niemal
100 lat temu. Pozycja była pewnym portalem do przeszłości. Muszę przyznać – udźwignęła
wysokie oczekiwania. Portfolio było bardzo zróżnicowane: pojawiły się whisky lekkie
i owocowe, intensywniejsze czy torfowe, stare, młode, produkowane aktualnie i grubo ponad

50 lat temu. Dla mnie to zdecydowanie najbardziej komplementarne przejście przez smaki
które oferuje Glenfiddich.

Grzegorz: Dziękuje Wam za podzielenie się waszymi wrażeniami.

Tak jak powiedział Kuba i Daniel – za rok wracamy do tej koncepcji, ale rozszerzamy ją
bardziej poza Glenfiddich i Balvenie. Znalazłem już najstarszego dostępnego w historii,
Girvana z 1964 roku. Od stycznia zaczynamy pracę, by dorównać degustacji z 2024. Łatwo
nie będzie ale damy radę. Termin mamy już ustalony: będzie to 6 grudnia 2025 roku.

Miejsc dla nowych uczestników nie będzie dużo ale kto szybszy ten…będzie pił dobrą whisky 🙂

mccoy

komentarze zamknięte