Hossa na rynku whisky single malt powoduje powstawanie coraz większej ilości destylarni (Wolfburn, Kilchoman, budowany Gartbreck, czy Ballindaloch) a te które pracują powiększają swoje moce produkcyjne (Clynelish, Macallan czy …nowo powstały Kavalan). Na przestrzeni setek lat przemysł gorzelniczy jak wiele innych cieszył się wielką popularnością by za chwilę popaść prawie w ruinę a po kolejnych latach znów wrócić do łask. Teraz mamy sytuację ze wszech miar korzystną dla powstawania wielu nowych inicjatyw także po stronie niezależnych botlerów. Kolejną osobą, która chce spróbować swoich sił na tym rynku jest Selim Evin i jego Chapter 7, którą zaprezentował na festiwalu w Warszawie. A, że w tej dziedzinie można odnieść sukces pokazał niemiecki botler Martin Dieckmann i jego firma Maltbarn. Trzeba tylko mieć dobre kontakty branży i dobry pomysł – Maltbarn na przykład nie kupuje pełnych beczek a jedynie część. W efekcie powstają tak wspaniałe whisky jak Glen Grant czy Port Ellen opisany tutaj.
Na ten moment Chapter 7 ma zdecydowanie młodsze whisky, nie z aż tak znanych i lubianych destylarni ale jak dobrze wiemy nie zawsze wiek świadczy o jakości i wśród beczkę z lat 90 można wybrać perełki. Na plus świadczą eleganckie, minimalistyczne etykiety – szczególnie te w kolorze białym ale ważniejsze co jest w środku…
Zobaczmy zatem jak Selim Evin radzi sobie na początku drogi?
1. Irish Whisky 2007 – whiskybase.
Zapach: Jednowymiarowy na początek, ostry, przyprawowy i trochę alkoholowy. Potrzebuje chwili czasu i jest lepiej. Słodsza, czekoladowa trochę orzechowa a gdzieś w tle jakiś chemiczny zapach. Ciekawa aczkolwiek nie ma zbyt wielu bogactw.
Smak: OOOOstro na początku – szczypie w język i chili i pieprz – specjalnie nic więcej nie można wyczuć. Po kilku kroplach wody lepiej ale tylko trochę.
Finisz: Na szczęście nie trwa zbyt długo – może są jakieś orzechy lub wódka na orzechach, porzeczki czy neo-angin. Średnio przyjemne.
Ocena: 2,5
Podsumowanie: Zbyt spirytusowa i przyprawowa ale są dobre momenty.
2. Arran 1996 – whiskybase.
Zapach: Zaczyna się dobrze, delikatnie, cytryny, trawa cytrynowa a także zapch łąki czy siana. Może też sernik a także gdzieś w tle delikatny, bardzo delikatny dym. Brakuje troszkę intensywności.
Smak: Jest już intensywność większa trochę cierpka, agrestowa – przyjemna. Mineralny, cytrusowy plus jabłka prażone ze szczyptą cynamonu.
Finisz: Całkiem przyjemny choć nie jest długi. Podobny do smaku a najbardziej wyczuwalne chyba te jabłka prażone w dymie – delikatnie gorzkawe.
Ocena: 4
Podsumowanie: Dobrze zbilansowany i ciekawy Arran.
3. Braeval 1994 – whiskybase.
Zapach: Zupełnie nie wyczuwalny alkohol, przyjemna – trochę skórzana by po chwili weszły delikatnie maliny. Jest też czekolada, rodzynki a gdzieś tam w tle lakier do włosów.
Smak: Jest inaczej – w smaku bardziej drapieżna. Na początku przyprawy, które po chwili zamieają się w słodsze nuty jabłecznika, mięty i innych ziół.
Finisz: Całkiem długi ale bez bogactw w smaku. Jest mięta, guma balonowa ale także są owoce, brzoskwinie w likierze, mandarynki.
Ocena: 4
Podsumowanie: Kolejny bardzo porządny daily dram.
4. Glenrothes 1997 – whiskybase.
Zapach: Mamy w kieliszku coś zupełnie, zupełnie innego. Zapachsmaru, pasty do butów ale też trochę lesny ze szczególnym uwzględnieniem drzew igastych i ziemi.
Smak: Pełno przypraw, bogata w smaku i intensywna. Porzeczki, agrest a wszystko w delikatnym dymie. Jest też syrop na kaszel i likier miętowy z cytryną. Jest moc mimo, ze może miejscami zbyt gorzkawa.
Finisz: Długi ale i intensywny, zmieniający się w czasie. Chwilami słodki, czasami gorzkawy dłuższą chwilę ziołowy a chwilami lakierowy jak Ben Nevis.
Ocena: 5,5
Podsumowanie: Nieoczekiwanie whisky zrównoważona, bogata i zaskakująca!
5. Ben Nevis 1996 – whiskybase.
Zapach: Znowu coś oryginalnego, stare meble, skóry, antyki plus sporo przypraw. Wszystko zanurzone w cytrusach a także zapach trawy, drzew. W tle lakier do paznokci.
Smak: Pełna w smaku, zrównoważona – na początku gorzkawa i wytrawna a po chwili orzechowa, migdałowa – są też goździki. Ciekawe.
Finisz: Całkiem długi – troch warzywny, goryczkowaty ale też są gruszki a na końcu coś krem z dyni. Po chwili znowu zioła i jabłka.
Ocena: 5
Podsumowanie: Ciekawy Ben Nevis bez fałszywych nut, z długim finiszem ale zabrakło większej intensywności.
Początek nie zapowiadał pozytywnego zakończenie a jednak finisz okazał się skuteczny. Dwie ostatni whisky prezentują już wysoko poziom i były bardzo bliskie noty 6. Co ważne obie zaskakujące, oryginalne, które zostają w pamięci. Już napisałem do właściciela by zarezerwował po jednej butelce dla mnie 🙂 Początek działalności firmy wydaje się, ze jest udany ale czy odniesie sukces zależy od wielu innych czynników jak znalezienie rynków zbytu, ustawiczne rozszarzanie oferty czy pozyskiwanie nowych destylarni. By zaisnieć potrzeba też trochę szczęścia i może jednej wybitnej whisky na którą wszyscy zwrócą uwagę by zacząć się przeglądać reszcie oferty. Czas pokaże czy Chapter 7 na stale zagości na rynku czy będzie błyśnie tylko na chwilę by zniknąć nieoczekiwanie.
3mamy kciuki by dobre hasło Chapter 7 wcielił w życie!
Przypominamy i zachęcamy do zgłoszeń na nasz najbliższy whiskybreak, który odbędzie się już 9 grudnia 2015 roku – wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ.
A poniżej można wysyłać zgłoszenia czy zapytania odnośnie tego eventu:
Tagi: Arran, Ben Nevis, chapter 7, Glenrothes, niezależny botler, salim evin
Najnowsze komentarze