Glen Garioch załapany po latach! Czy opłacało się gonić marzenie?
W pogoni za marzeniem, czyli Glen Garioch Samaroli 1971.
Whisky, o której istnieniu dowiedziałem się w 2013 roku od przyjaciela, który w rozmowie o whisky legendarnych i ikonicznych wspomniał właśnie tę chyba na pierwszym miejscu. Cztery lata temu miałem już kilka ciekawych i droższych pozycji na rozkładzie, wraz z pierwszym pobytem w Mekce dla miłośników starych i dobrych whisky – na festiwalu w Limburgu. Mimo to jej wartość rynkowa wtedy (na aukcji sprzedała się za 2000 euro) wydawała się kosmiczna i zdecydowanie poza zasięgiem. Jednak zacząłem o niej myśleć. WhiskymyWife powstało właśnie w celu zebrania ludzi, którzy podzielą się kosztami i spróbują takiej pozycji. Nie przypuszczałem wtedy, że gonić króliczka przyjdzie mi kolejnych kilka lat …
Glen Garioch 1971 Samaroli. Marzenie.
Wtedy też nawiązałem pierwsze kontakty z Martinem z Maltbarn u którego zacząłem robić regularne zakupy. Od słowa do słowa okazało się, że Martin jest gotów sprzedać Glen Garioch za okolicę 1500 euro. Zakupiona! Chociaż pomagałem w zakupie i miałem ją w rękach, niestety nie była moja. No, ale miałem nadzieję jej spróbować. Pamiętam, że w ciemno zdecydowałem się odkupić 100 ml za 220 euro. Teraz według wartości aukcyjnej to za 200 euro można kupić 20 ml. 😉 Wracając do tamtych czasów. Pamiętam, że nosiłem się z zamiarem kupienia połowy butelki, ale przed ściągnięciem jej do Polski zabrakło mi cojones. Później było za późno. Właściciel czekał na dobry moment otworzenia butelki, ale wartość szła w górę. Pamiętam też, że kilka razy bezskutecznie składałem propozycje jej odkupienia w całości lub w połowie jako ozdobę Whisky Legend. Niestety, nie udało się. Jednak marzenie o spróbowaniu tej whisky pozostało.
Glen Garioch pośród innych zakupów od Martina. Rok 2013.
Wróćmy do początku. Co uczyniło ją legendarną? Prawdziwe „world of mouth”, rozumiane jako przekaz słowny, a nie marketing szeptany. To whisky o której się mówiło, pomimo, że nie miała pudełka, pudła, kryztałowej butelki ani nie pochodziła z zamkniętej destylarni. Jedna z najwyżej ocenionych whisky przez malt maniaców (kto ich jeszcze pamięta?). Maniacy, często różnili się w ocenach, ale tu byli zgodni – Whisky absolutnie wybitna. Wystarczy spojrzeć na oceny. Ich opisy też nie pozostawiały wątpliwości, że to jedna z tych whisky, które wyznaczają szczyty dla miłośników tego trunku. Opis Serga nie pozostawia cienia wątpliwości. Tak wiem, nie wszyscy musimy się z nim zgadzać, ale tu opinia potwierdzona przez pozostałych maniaców. Oceny widzimy poniżej, to jedno.
Oceny Malt Maniaców. Liczby mówią same za siebie.
Drugie to estyma i szacunek jakim darzono Glen Garioch 1971 jeszcze przed whiskowym boomem zarówno cen jak i popytu na whisky. Nie sposób nie wspomnieć przy tym Silviano Samaroli, włoskiego mistrza, który miał prawdziwego nosa do spektakularnej whisky. W zasadzie to chyba powód numer jeden, dlaczego ta whisky stała się legendą. Glen Garioch 1971 jest jednym z jego największych dzieł i prawdziwych pomników. Dzięki Ci Silviano za ten dar dla ludzkości.
Wraz ze wzrostem wartości GG marzenie wydawało się uciekać w siną dal. Rynkowa cena w okolicach 4 tysięcy euro (18 tysięcy zł) za whisky do wypicia wydawała się absolutnie poza zdrowym rozsądkiem i na pewno moim budżetem. Rynek miłośników whisky tak się rozwinął, że straciłem wiarę, że można by znaleźć 20 osób by tę whisky kupić. Wokół siebie, ani wokół whiskymywife nie widziałem tak silnej grupy.
Ostatnia cena tej whisky na aukcji to 6500 euro. W mojej opinii tańsza już nie będzie, a jeśli to niewiele. Wraz z odejściem Silviano Samaroli jego najwybitniejsze dzieła staną się jeszcze bardziej kolekcjonerskie.
Jednak na ostatnim WhiskyLegend padło hasło o degustacji „champions” od dwóch osób. Degustacji, która przebiłaby WhiskyLegend, która pozwoliłaby sięgać po uzasadnione i drogie pozycje. Mnie nie trzeba tego 2 razy powtarzać. Na aukcji akurat była ta Glen Garioch. Powiedziałem: Sprawdzam. Panowie weszli, dołączyła jeszcze jedna osoba i było nas czterech. Whisky na aukcji. Zagrałem za xxxx i … wsiadłem do samolotu z miną zwycięzcy. Banał prawda? Akurat taki moment się zdarzył, że nie mogłem monitorować aukcji. Po wylądowaniu okazało się, że zostałem przebity marzenie po raz kolejny uciekło. Ręce mi opadły … Było to na niespełna trzy tygodnie przed Limburgiem. Sytuacja wyglądała następująco: Mam ludzi, mam pieniądze ale nie mam whisky. Limburg okazał się odpowiedzią na wszystkie bolączki. Pamiętam moment dobijania targu. Cena różniła się od tego czy obiecam whisky otworzyć czy będę trzymał. Złożyłem obietnicę otworzenia butelki … Dramik czeka na kolejne spotkanie w Limburgu.
Spotkanie z Legendą. Podejście pierwsze. Glan Garioch 1971 Samaroli.
Otworzyliśmy.
Jak to powiedział kiedyś Władysław Bartoszewski: czasami coś się opłaca, ale nie warto. Czasami są rzeczy które się nie opłacają, ale warto. Dla mnie realizacja marzeń nie ma ceny.
Czterech do Whisky. Piąty robi zdjęcie. Dzięki Panowie!
Glen Garioch 1971. Notka.
Zapach: Kawowa miazga. Żeliwo. Opony. Esencja herbaciana, liście. Krwawy stek w przyprawach. Grill. Jakieś maliny i jagody w tle. Ciemne owoce. Niesamowicie wciągająca od pierwszego podejścia. Złożona. Sosowa! 😉 Gęsta i intensywna, przypalona. 😉
Ale to ten rodzaj dziwności i intensywności, który pochłania bez reszty. Maggie do zupy.
Pierwszy łyk: O wow. gesty, likierowy, wypełniający, bogaty. I to uczucie wypełnienia po przełknięciu. Nie wiesz, czy jeszcze tej whisky nie masz w ustach, czy jej nie gryziesz. Rewelacja.
Smak: Whisky do jedzenia. Mięso na wiele sposobów. Ciasto z pieczonymi pomarańczami. Kawa, czekolada. Sos sojowy. Wszystko zasnute nutą delikatnie dymną, ogniskową, i przyjemnie czekoladową.
Finish. bardzo długi, przyjemnie dymny i przyprawiony. Intensywny. Wypełniający. Sos grzybowe do mięsa. Kawa świeżo palona, kawa latte. Orzechy i migdały. Dżem ze słodkich śliwek węgierek. Sos barbecue! MEGA fajny, długi i przyjemny. Whisky doskonała na każdym etapie z bardzo długim, bogatym i zmiennym finishem.
Podsumowanie. Spotkanie z legendą, nie rozczarowuje na żadnym etapie, ale przyznam szczerze, że ten styl i intensywność trzeba lubić. Ta whisky jest mocna chociaż nie czuć alkoholu. Ta whisky jest w płynie chociaż można ją gryźć. Ta whisky to trzy dania w jednym. Obezwładniający zapach i przenikające się nawzajem etapy smaku i finishu. Danie główne od pieczonej kaczki z prażonymi jabłkami, krwistym stekiem w sosie barbecue po deser czekoladowo kawowy. Dym z kominka i pieczone mięso z kuchni. Zmienna w każdym łyku wrażenia i powracające odległe nuty. Whisky do delektowania się zapachem i każdym kęsem. Ale to whisky nie dla każdego.
Tak się zastanawiam czy tą whisky można się upić – nie, intensywność sprawia, że nie wypijemy zbyt wiele.
Gdy otworzyliśmy Glen Garioch to 5 osób miało ją przyjemność degustować. Cztery ją oceniły na 10 pkt, a jedna dała zaledwie 6 ;). Ale to nie byłem ja.
Za drugim razem gdy miałem przyjemność tę whisky degustować to oceniłą ją już zaledwie na 9,5 punktu. Cóż, może za trzecim razem będzie powrót do 10-tki. Szczęśliwe mam jeszcze swoją działkę zabezpieczoną w skarbcu.
Glen Garioch 1971 Samaroli. Legenda sprawdzona. Legenda potwierdzona i zbudowana na nowo. Dzięki Ci Silviano.
Senior Silviano Samaroli. Dzięki Ci za tę whisky. R.I.P.
Pisząc ten artykuł, czytając obituary https://scotchwhisky.com/magazine/in-depth/12939/obituary-silvano-samaroli-1939-2017/ nie mogłem sobie odmówić kolejnej porcji. Twoje Zdrowie RIP.
Pewne marzenie zostało zrealizowane. Pewna historia dobiegła końca. Pewna też się rozpoczyna.
WC Club.
Zamknięty i nie przyjmujący już członków klub. Złożony z kilku osób. Dzięki Panowie, że jesteście! Założenie jest takie, że co pół roku sięgamy naprawdę wysoko. (Już mogę powiedzieć, że nie wytrzymaliśmy, i kolejna pozycja czeka na stole 😉
WhiskyLegend.
Zapraszamy już teraz. Termin to 10 marca 2018 roku. Tematem spotkania będzie Silviano Samaroli na czele włoskich bottlerów kontra Szkockie OB pod wodzą Glenfarclasa 1965. Jedną z Whisky, którą już potwierdzamy to Glen Garioch 1975 Samaroli, o którym możemy powiedzieć: wiemy, że nic nie wiemy. W drugim narożniku na czele stawki jest legendarny Glenfarclas 1965 60%. Jeśli ktokolwiek się mnie zapyta czy się opłaca przyjść na WL zostanie usunięty ze znajomych 😉
WhiskyLegend 2018. palec pod budkę. Pierwsze cztery whisky już mamy.
Darujcie, tę przydługą i osobistą historię. Wciąż wierzę, że whisky to pasja, marzenia i przyjaźń, chociaż obserwując rynek i to co się dzieje, można mieć coraz więcej wątpliwości. Gdyby nie ludzie wokół whiskymywife, degustowałbym już solo przy kominku, gdyż wartości wokół oraz dobrej whisky coraz mniej. Dziękuję wszystkim miłośnikom spotkanym na drodze …
Najnowsze komentarze