Trochę tak, ale w zasadzie to nie.

radek_ikonaJeżeli wpiszemy w Google frazę „whisky” to na pewno na jednej z pierwszych pozycji wyskoczy nam artykuł w typie „fakty i mity o whisky”, „wszystko co chciałbyś wiedzieć o whisky”, itd. Wpisując w przeglądarkę już tę konkretną frazę, tj. „Fakty i mity o whisky” uzyskamy kilka strony artykułów o tej treści. Na ogół artykuły zamieszczane są na portalach gadżeciarskich lub dla panów i na ogół jest to kilka artykułów które się przewijają przez różne strony. Artykuły te pisane są przeważnie przez ludzi bez wiedzy i nawet bez podpisania ich imieniem i nazwiskiem. Autor artykułu dostaje jakieś wskazówki lub materiały od marketingowca z koncernu, czyli albo od osoby bez żadnej wiedzy albo od osoby z małą wiedzą. W wyniku takiego przelewania z pustego w próżne, oraz chęci podania czytelnikowi tego w skondensowanej formie powstają artykuły obalające mity, ale jednocześnie produkujące bardzo kłopotliwe półprawdy. Nie można tego nazwać otwarcie kłamstwami, gdyż w pewnym stopniu i przy przyjęciu pewnych założeń rzeczy te są prawdziwe. Jednakże jak patrzę na tego typu artykuły to ciśnie mi się na usta tytuł tego wpisu a jednocześnie moje ulubione powiedzonko: Trochę tak, ale w zasadzie to nie.
Po kolei zamierzam przedstawić każdy mit jaki funkcjonuje w społeczeństwie, następnie przedstawię wytłumaczenia obalające ten mit znalezione w Internecie i opatrzę to stosownym sprostowaniem.

MIT : WHISKY DOJRZEWA W BUTELCE

„Whisky na starzeje się w butelce tak jak wino.”
„Nie ważne, jak długo będziemy trzymać  whisky w domowym barku – nie zyska ona ani na jakości”

Co rozumiemy przez Dojrzewanie? Wina i cześć piw dojrzewają w butelkach dlatego, że zawierają resztki drożdży dzięki którym refermentują w butelkach. Whisky jest destylowana, więc żadnych żywych drożdży nie ma prawa być w samym alkoholu. Whisky „starzeje się” przy kontakcie z drewnem beczki (oczywiście wino i piwo też może przed rozlaniem leżakować w beczce) , wnikając w pory drewna i zabierając z niego smak, zapach i barwę. Pod tym względem powyższe twierdzenia są prawdziwe. Jest jednak jeszcze coś określanego przez ekspertów jako „Glass maturation” czy „old bottle effect”. Whisky leżące bardzo długo w butelkach zaczynają zmieniać swoje właściwości. Jest to spowodowane wewnętrzną integracją samego trunku, oraz niewielkim utlenieniem za sprawą powietrza znajdującego się w szyjce i przedostającego się przez korek. Whisky taka staje się bardziej wyrównana, gładka, pojawiają się nuty lekko metaliczne. Eksperci nazywają to kolokwialnie aromatem szkła. Jednak nie taka zupełnie fantastyczna wydaje się wizja bohatera „Pachnidła” Jana Baptysty Grenouille, który chciał wydestylować zapach szkła. Wytwórcy koniaków stosują tę praktykę trzymając destylaty do najdroższych koniaków w szklanych słojach po zakończeniu leżakowania w beczce. Oczywiście zjawisko to zachodzi bardzo powoli, mówimy tutaj o dziesiątkach lat. Jeżeli ktoś z was ma przypadkiem jakąś starą butelkę Chivasa czy Johnnie Walkera, która kupił ktoś z rodziny i leży w barku od 30-40 lat, to zamiast spróbować ją spieniężyć polecałbym pójść do sklepu, zakupić teraźniejszą wersję i przekonać się samemu.

Mit: wartość trunku wzrasta wraz z wiekiem przechowywania butelki.

„Nie ważne, jak długo będziemy trzymać  whisky w domowym barku – nie zyska ona na cenie”

Nie. Nawet najbardziej podła whisky zyska na wartości z wiekiem. Ot tak, po prostu. Problem polega na tym że wzrost będzie mały a horyzont czasowy duży. Sztuka inwestowania w whisky polega na wybieraniu takich które zyskują na wartości bardzo szybko. Inwestowanie w cokolwiek polega na tym aby zysk z inwestycji był większy niż takie czynniki jak inflacja oraz koszt alternatywny kapitału.

Teraz czas na całą grupę mitów smakowo, degustacyjnych. Zanim przejdę dalej należy się wam krótkie wyjaśnienie. Otóż jest picie i picie. Whisky można sobie sączyć, pić, żłopać i wtedy nic mi do tego czy lubicie blendy z colą, jednak osoba taka nazywająca się koneserem i smakoszem naraża się po prostu na śmieszność. Jest także picie degustacyjne i tutaj posługujemy się określonymi metodami, szkłem, technikami sensorycznymi, robimy notatki, dajemy oceny.

MIT : Whisky powinno się serwować na lodzie.

Mit : Każdy rodzaj whisky pijemy w ten sam sposób.

„Szkoci twierdzą, że każdy sposób na konsumpcję whisky jest dobry.”

Dlatego, że dla nich whisky jest jak dla nas wódka. Szkot idąc do marketu ma do wyboru blenda za kilkanaście funtów i wódkę za tyle samo. Większość z nich to ludzie prości, którzy w piciu mają jeden cel – zryć beret, a do tego każdy sposób jest dobry.

„Powinno się pić w taki sposób, jaki najbardziej smakuje”

Jeżeli chcesz dostarczyć szybko alkohol do organizmu to pij blendy jak chcesz. Natomiast jeżeli chcesz wiedzieć więcej i wynieść z tego jakieś dodatkowe wrażenia, to sposób ten jest ściśle określony: Kieliszek do whisky, ewentualna kropla wody, ocena sensoryczna koloru, zapachu, smaku, finiszu. Robi się to z tych samych powodów dla których koło jest okrągłe, tabletki się połyka, tabakę wciąga do nosa, a czopki wsadza do … – bo tak najlepiej działają. Jeżeli robisz to inaczej, to po prostu pozbawiasz się części wartości produktu za który zapłaciłeś przecież pełną cenę.

„ Przyjmuje się, że optymalne rozcieńczenie to ok. jednej czwartej wody na kieliszek whisky.”
„Whisky powinno się rozcieńczyć do OK. 20% tak żeby nie podrażnić kubków smakowych”

Bzdury. Nie ma czegoś takiego jak optymalna ilość wody. Wszystko zależy od whisky. Można dodać kroplę, można dodać łyżeczkę, można nie dodać wcale. Jeżeli whisky smakuje bez wody, to najprawdopodobniej dodając jej możemy tylko sytuację pogorszyć i tak się dzieje w większości przypadków. Wody dodajemy gdy whisky jest za mocna, nie otworzyła się, coś w niej nie gra. Zaczynamy od kropli. Dolać zawsze można, ująć już nie.

„Whisky X powinno się pić zmrożoną, whisky Y z tylko jedną kostką lodu, a whisky Z z kroplą wody z górskiego źródła”

Stwierdzenia takie są na ogół dziełem miksologów zatrudnionych przez koncerny, którzy mają za zadanie wymyślenie atrakcyjnych i zróżnicowanych sposobów podania. Master blenderzy czy ludzie oceniający whisky piją wszystkie whisky w taki sam sposób (jedyny słuszny)bo tylko to gwarantuje właściwą ocenę i daje możliwość porównania różnych whisky.

„Najlepiej jest dolewać wody pochodzącej z destylarni”

Kosmos. Aż dziw, że specjalistyczne sklepy nie sprzedają 100 marek wody ze Szkocji, prawda? Kiedyś do whisky nalałem Muszynianki i faktycznie w whisky czułem tylko te „aniony i kationy”, ale nie popadajmy w przesadę. Możecie użyć nawet kranówy, ważne żeby była miękka, niskozmineralizowana i miała obojętny smak. Woda butelkowa najtańsza z grosikiem niskozmineralizowana będzie dobra. Jeżeli już chcecie być takimi purystami to bańka wody destylowanej ze stacji benzynowej będzie najbardziej neutralna.

Mit – kolor trunku- ciemniejszy lepszy

„whisky osiągają barwy od żółtawego, słomkowego (…)aż do jasnych i ciemnych brązów. destylat przed leżakowaniem w beczkach jest przezroczysty, to od rodzaju beczki zależy późniejsze zabarwienie trunku. Do leżakowania whisky szkockiej używa się beczek, w których wcześniej dojrzewały inne alkohole, takie jak bourbon czy sherry.”
Jest to prawda, ale jest to też wspaniała wata słowna napisana przez marketingowca, który przemilczał jedną ważną rzecz. W blended whisky oraz podstawowych oficjalnych bottlingach single malt za kolor w zdecydowanej większości przypadków odpowiedzialnych jest syntetyczny karmel E150, chyba że producent wyraźnie zaznacza, że whisky ma kolor naturalny.

„Znaczenie ma też drewno, z którego beczki zostały wykonane – najczęściej jest to dąb”

Nie najczęściej. W szeroko pojętej cywilizacji zachodniej musi to być Dąb i musi to być beczka ( nie żadne wióry w kadzi jak niektórzy myślą) To jest prawnie uregulowane w USA i całej UE i jest dobrą praktyką wśród producentów z krajów gdzie takiej legislacji nie ma. Mogą się zdarzyć jakieś dziwne trunki produkowane w delcie Mekongu czy gdzieś indziej z napisem „Whisky”, ale one nie mają nawet prawa wjazdu na teren UE. Myślę, że temat prawnych uwarunkowań będzie jeszcze przeze mnie poruszony w oddzielnym wpisie.

Mit – dwa różne alkohole- Whisky i Whiskey

Tutaj artykuły w zasadzie mówią zgodnie prawdę bez większych przeinaczeń, że jest to różnica wyłącznie w pisowni, ale jeżeli już spotkamy na żywo takiego eksperta czy sprzedawcę który z uporem maniaka powtarza „łiskej” to już robi się kwaśno. Różnica jest w pisowni, ale nie ma żadnej różnicy w wymowie, jest „łiski” i „łiski”. Jeżeli już chcemy wyróżnić, o jaką nam chodzi, to dodajmy przymiotnik szkocka lub irlandzka.
Na tym nie kończy się jednak ten mit, gdyż różnice między jedną a drugą idą dalej. Tutaj też marketingowcy prześcigają się w uwypuklaniu tego przy okazji produkując kolejne „półprawdy”

„whiskey irlandzka destylowana jest aż trzykrotnie, aby uzyskać swój delikatny smak. Natomiast Szkoci destylują swoją whisky dwukrotnie”
„Kolejna różnica to użycie torfu, jako opału podczas suszenia słodu jęczmiennego, który nadaje szkockiej whisky dymne aromaty. Irlandczycy z kolei suszą słód ciepłym powietrzem, gdyż wolą łagodniejsze bukiety”

Kolejna marketingowa wata która podkreśla wyjątkowość i różnice. Jest prawdziwa dla whisky Single Malt, ale i tak tylko po części. Po części dlatego, że są destylarnie w Szkocji, które zarówno destylują 3 razy (Auchentoshan) jak i te nie używające torfowanego słodu (Glengoyne), a w Irlandii są takie które destylują tylko 2 razy i używają torfu (Cooley). Dla blended whisky jest to prawdziwe gdzieś w 20-40% dlatego, że mniej więcej tyle jest whisky single malt w blendzie. Reszta to grain whisky, czyli po prostu zbożówka destylowana w sposób ciągły w destylatorze kolumnowym. Każda jest robiona tak samo. Destylowana raz i bez torfu, bo zwykłego ziarna się nie suszy w ogóle.

To by były na tyle jak na pierwszy raz. Mam nadzieję, że nikogo nie zraziłem do siebie. Starałem się nie popadać w jakąś manię ani wyższość. Chodzi mi o to, żeby jedynie dosadnie pokazać, że Internet może być pełen dezinformacji, informacji szczątkowych i informacji przeinaczonych tworzonych na podstawie innych informacji przez różne osoby. Moją refleksją dzielę się z Tobą czytelniku. Kwestionuj bełkot, myśl logicznie, czytaj dużo i pij dużo whisky. Zdrowie.

Tagi:

komentarze do “Trochę tak, ale w zasadzie to nie.”

  1. Grzegorz Nowicki pisze:

    Bardzo dobrze, że Radku poruszyłeś ten temat. Mam wrażenie, że można go będzie kontynuować w nieskończoność. Od jakiegoś czasu zbieram na przykład gazetki z różnych sklepów, które chcąc zwiększyć sprzedaż zamieszczają artykuły na temat whisky. Bardzo mocno przestrzegam przed informacjami tam zamieszczanymi. Te gazetki, foldery mają jeden cel czyli zwiększyć sprzedaż i koncentrują się głównie na whisky blended bo z tego mają większe zyski. I robią to w sposób delikatnie perfidny. Pasuje mi tu określenie powyżej przywołane czyli trochę tak ale w zasadzie to nie. Przykład? Bezpłatna gazetka drukowana dla Tesco o nazwie „magazyn Alkohole” – jesień 2013. Cytat: „Dodanie grain whisky łagodzi intensywność single maltów, czyniąc całość dużo przystępniejszą dla przeciętnego odbiorcy. Dlatego whisky blended to najbardziej popularny rodzaj whisky na świecie i…” Whisky blended jest i będzie najpopularniejsza na świecie (napisali prawdę) ale nie ze względu na smak a z powodu kilkukrotnie niższej ceny. Niech każdy z was naleje sobie Johny Walkera do jednego kieliszka a do drugiego whisky typu SM (najgorsza jaka aktualnie miałem) a następnie porówna zapach i smak. Nie znam osoby, która by blended oceniła wyżej niż SM i nie nikomu decyzja nie zajmuje więcej czasu niż minuta:) Zrobiłem kilka testów na znajomych. Wynik testu to 7 za SM a 0 za Johny Walkerem. Whisky Single MAlt a whisky typu blended to jak koszykówka w wykonaniu NBA a ta sama gra w lidze macedońskiej (bez obrazy dla tej ligi bo na pewno bardzo mocno się starają) Na tej stronie będziemy wielokrotnie powtarzać, że whisky SM to coś ZUPEŁNIE innego niż jej wersja mieszana! Między innymi dlatego założyliśmy ten portal by przekazywać prawdziwe informację i walczyć z „wiedzą” zawartą w tego typu źródłach.