Posted by
Daniel on paź 31, 2016 in
Blog Daniela,
Whisky Live Warsaw,
WhiskyNews |
Możliwość komentowania Whisky Live Warsaw 2016 została wyłączona
Queen of Bowmore
Whisky Live Warsaw.
Krótka relacja na gorąco. Jak Wam się podobało w tym roku? Zachęcam do chwili refleksji, aby nie dać się nam zbyt szybko przekonać. 😉 Chociaż i tak większość publikacji już się okazała i jesteśmy chyba jedni z ostatnich.
Miejsce.
W jednej kwestii mam stuprocentową jasność. Miejsce w tej formie wyczerpało swoją formułę. Za mało miejsca w głównej sali. Dwa dni tłoku. Bardzo malutkie stoiska do których ciężko się dopchać bo tłok (to już pisałem), ale jednocześnie naprawdę krótkie lady. Wystarczą 3 osoby, żeby zablokować dostęp. Być może to nie jest wyłącznie wina hotelu, ale w tak małej przestrzeni już nie da się zrobić dobrego festiwalu.
Skoro już jesteśmy przy miejscu to wspomnę jeszcze o sali na masterclass – również zbyt mała. Co więcej, ustawiona tak ciasno, że ciężko jest się obrócić, a prowadzący nie ma miejsca ruchu. Trzeba się mocno nagimnastykować aby zrobić jakieś zdjęcie z prowadzącym.
Brakowało również większej strefy relaksu, miejsca na chwilę odpoczynku i prowadzenie rozmów. Z plotek wiem, że wystawców mogło być znacznie więcej ale już się nie mieli gdzie zmieścić. Tak więc czas Mariott’a w tej formule dobiega końca. Należy jedynie rekomendować, aby nowe miejsce zostało wybrane z dużą ilością swobodniejszej przestrzeni. Wróble ćwierkają o nowym miejscu w samym sercu Warszawy – piękne położenie, piękne możliwości, tylko idźcie z rozmachem również finansowym. 😉 Możliwość spaceru po okolicznym skwerze i parku bezcenna.
Nabici w beczkę … 😉 czyli minusy na festiwalu. p.s. Tym razem beczka nie była pusta.
Lista minusów.
Jedna z mych rozmów z jednym z organizatorów (wiem, tajemniczo) trochę mnie nawet poirytowała, bo usłyszałem zdanie: Tylko proszę nam nie lukrować i napisać szczerze! Poirytowałem się jak gdybym w innych artykułach był nieszczery. Z resztą coś co dla mnie jest minusem dla innych może być plusem i odwrotnie. Niemniej na specjalne życzenie poniżej stworzyłem listę minusów, żeby nie było, że jesteśmy z wszystkiego zadowoleni:
- Miejsce – pisałem wyżej, ale to jest grzech główny, z którego wynika wiele, wiele innych. Takich jak m. in. zbyt mało stoisk oraz za małe stoiska.
- Ta ostatnia niedziela 😉 To znowu jest bardzo subiektywne, ale ja lubiłem niedziele. Właśnie ze względu na większy spokój, luz, szanse na dłuższe rozmowy. A tak mieliśmy dwa dni tłoku.
- Whisky festiwalowa na dramy płatna … Tak, dla mnie to minus, ten subiektywny. Ale jeśli jest kilkaset butelek na sprzedaż to dobrze byłoby jej najpierw spróbować właśnie gratis. To chyba jedyne znane mi miejsce, gdzie whisky festiwalowa jest odpłatna. Szczególnie whisky w takiej cenie za butelkę.
- Sklep cudowny i ludzie również. Ale wyraźne oddzieliłbym strefę sprzedaży kuponów (kiedyś tak było). Żeby kupić kupony trzeba było stać czasami w długiej kolejce. Czasami rezygnowałem.
- Ja bardzo żałuję braku konkretnych stoisk z portfolio organizatorów, m. in. mojego ukochanego Bowmore’a czy Glen Garioch. Dobrze, że byli inni, ale tu powinien być największy rozwój. Nie chcę wierzyć, że jeden z największych polskich dystrybutorów nie może od trzech lat ściągnąć od nich nikogo i nic sensownego. (George Grant będzie w plusach).
Bogactwo whisky?
- Współpraca medialna pozostawia też trochę do życzenia – szkoda, że organizatorzy nie mogą pomóc w umówieniu wywiadów z kluczowymi gośćmi. Wywiady udało się zrobić własnym sumptem, ale mam wrażenie, że we współpracy osiągnięta jakość byłaby jeszcze większa.
- Brak świetnych whisky na dramy ze strony organizatorów. Warto zaryzykować, nawet jeśli trzeba dopłacić do jednej butelki. Ogólnie przecież i tak byłoby na plus, czyż nie? A koszty dystrybutora to nie koszty sklepowe i szczególnie wasze whisky nie musiałyby być drogie. Ja do tej pory wspominam Waszego m. in. Springbanka 40yo z pierwszego festiwalu.
- Nie mogłem znaleźć pewnego Aultmore … 😉 a miał być?
- Glenlivet z serii Artist na dramy … ach szkoda. Skoro pozostały zestaw był na Masterclass to wierzę, że i kilka osób kupiło by tutaj kilka dramów.
Uśmiechnięci debiutanci. Pierwsze koty za płoty i trzymamy kciuki za rozwój na następnym festiwalu.
- Brak dobrego materiału festiwalowego. Coś więcej niż mini broszurka.
- Robiąc festiwal po raz trzeci można wcześniej w sieci udostępnić zarówno mapę stoisk, jak i listę whisky bezpłatnych i płatnych. Nawet jeśli to nie będzie pełen wybór to zawsze jasna wskazówka.
- Brak zapowiadanej między słowami strefy VIP. Takiej ogólnodostępnej w sprzedaży.
- Przydałby się jakiś sposób budowania atmosfery, (trochę muzyki), jakiś punkt kulminacyjny i etc. Jakiś element budujący tożsamość festiwalową. No ale znowu wracamy do zbyt małego miejsca, albo małej kreatywności. Miałem wrażenie, że to bardziej targi niż festiwal.
- I jeszcze poważny minus o którym dowiedziałem się od swojego przyjaciela, który zakupił bilet na Masterclass Kavalana. Okazało się, że wejściówki w pewnym momencie Kavalan rozdawał na stoisku gratis. ;( Osoby, które zakupiły bilety poczuły się dość mocno nabite w butelkę.
Bardzo udany Masterclass, a raczej Dominik z klasą!
Lista plusów.
Ta lista nie będzie większa, albo raczej poważniejsza, nie tylko dlatego, że staramy się widzieć szklankę do połowy pełną, ale dlatego, że festiwal się rozwija.
- Dobry, wypracowany poziom organizacyjny. Pewnie nawet nie jestem w stanie wskazać wszystkich szczegółów, ale to dobrze naoliwiona maszyna. Począwszy od wody w dużych ilościach, poprzez tłumaczy i na uśmiechniętej obsłudze kończąc. Bardzo dobry standard.
- Sklep i pozytywna recydywa – rabat 23% na każdym festiwalu. Uśmiechnięta i życzliwa obsługa. Jak ja ich lubię, nie tylko za to co tam mają.
Tradycyjnie Best Whisky market.com Daniel zaprasza. Tak zdobywa się uznanie.
- Kawa! To jedyne znane mi miejsce na festiwalu gdzie pyszna kawa byłaby gratis. Dzięki. Obok były ciasteczka / desery i lody – również gratis. Brawo Wy.
- Wybór whisky = Teraz to co najważniejsze. Mam wrażenie, że jest cały czas krok do przodu. Może mały krok, ale zawsze.
- Szczególnie warto wyróżnić nowość czyli stoisko Adelphi. O nim więcej będzie poniżej.
- Warto nadmienić również takie stoiska, które robiły różnicę – Bestwhiskymarket, AN.KA (Gordon & MacPhail), TTOW, Whisky Rush (?), Wina M&P, Diageo, Glenfiddich z nowościami, Pernod Ricard z Nowościami. Jak zwykle świetni w obsłudze Glenmorangie i Ardbeg ze świetnymi koktajlami. Można sporo stoisk / miejsc wymieniać – Brawo Wy!
New Kid in a town! Thanks Stephen!
- Goście, goście, goście czyli George Grant (brawa za ściągnięcie go do Polski), Steven z G&M i wielu innych.
- Dominik Roskrow i sposób w jaki poradził sobie z Masterclass Artist. Pełen szacun za umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i zjednywania ludzi. O tym wydarzeniu napiszę jeszcze oddzielny wpis.
- Niektóre bardzo ciekawe Masterclass takie jak Unikatowa Japonia, Artist – na tych byliśmy więc o tych się wypowiadamy – rewelacja! Tak trzymać.
Tak jak już kiedyś pisałem – nie jestem organizacyjnym audytorem, nie chcę się skupiać na detalach. Tłok przeszkadzał mi w tym roku jak nigdy ale … bawiłem się dobrze jak zawsze. Dziękuję i organizatorom i wszystkim starym i nowym znajomym!
Friends will be friends. No matter what.
Whisky festiwalu.
Warto przypomnieć, że rokrocznie szukaliśmy whisky festiwalu, kierując się kilkoma kryteriami. Po pierwsze miała to być whisky na przyzwoitym poziomie (niekoniecznie najlepsza) gdyż jednocześnie powinna to być whisky o której się mówi i z jakiegoś powodu ją rekomenduje. Na pierwszym Warsaw Whisky Fest jako whisky festiwalu wybraliśmy Bunnahabhain z serii Artist. Na drugim był to Bowmore Devil’s Cask III. Whisky dobre i robiące zamieszanie.
A co w tym roku robiło zamieszanie?
Adelphi rulez! Adelphi rządzi. Więcej takich debiutów poprosimy.
Adelphi! O ile rzadko kto polecał mi jakąś szczególną whisky, o tyle polecano mi żebym poszedł do Adelphi, bo tam wszystko mają dobre. Jedni wskazywali na Caol Ilę, inni na Glen Elgin, ale najwięcej osób mówiło o Inchgower! Degustowałem i faktycznie – whisky świetna w swojej kategorii, którą określiłbym mianem „bomba po sherry”. W tym znaczeniu cudowna. I o ile ja wyżej oceniłem Glenlivet od Adelphi, to tytuł whisky festiwalu wędruje do Inchgower, jako reprezentantowi całego wyboru Adelphi.
Sztuka warta spróbowania.
Whisky.
W końcu o to tutaj chodzi, nieprawdaż. Na szczegółowe notki smakowe jeszcze przyjdzie pora, ale kilka whisky warto wymienić na gorąco, tak jak je pamiętam:
- Najlepsza: Bruchladdich 21 – najlepsza whisky, którą spróbowałem podczas tego festiwalu.
- Prawie najlepsze, bo napisać, że bardzo dobre to byłoby zbyt mało:
- Glen Grant 1953
- Tamnavulin 1973
- Macallan Artist 5
- Caol Ila Artist 5
- Ledaig Artist 5 (a ledwie 10 lat!)
- Hanyu – świetny.
Wart grzechu nawet za 220, a nie 110. Mowa o Laddie 21 yo.
- Glenfiddich IPA: Whisky na pewni nie najlepsza, ale to whisky do picia ;). Pozytywne zaskoczenia. Whisky bardzo pijalna., Dobry, gładki daily dram. Oczywiście to nie jest zbyt skomplikowana whisky, wysublimowana, i etc. Ale jednocześnie nie ma złych nut, fałszywych elementów. Więc jestem tu w kontrze do kilku innych „pisarzy” którzy wyrok na tę whisky wydali zanim ona weszła na rynek.
- Warto wspomnieć jeszcze kilka ciekawostek takich jak przyzwoita Scapa o niecodziennym charakterze.
Ostatnia.
To ostatnia taka relacja. Przecież bez sensu jest opisywać plusy i minusy festiwali. W przyszłym roku, mam nadzieję, że przy większym wsparciu organizatorów, zaprezentujemy więcej materiałów czysto merytorycznych: opisy whisky, wywiady z gośćmi, podsumowania masterclass. Przynajmniej taki mamy cel.
Już wkrótce więcej materiałów z tegorocznego WLW. Na pierwszy ogień pójdą recenzje z Masterclass Kavalan i Artist. Oj będzie się działo.
On robił dużo dobrego zamieszania. Whisky coraz lepsza, stoiska coraz ciekawsze, tylko te stroje … 😉
Najnowsze komentarze